Pewnie odjechałem od tematu, ale napisałem, to zostawiam.
Najbardziej boją się tej automatyzacji procesów marketingowych i sprzedażowych wszyscy ci, którzy nie dają Klientowi żadnej wartości dodanej poza niską ceną. Tak, jak smartfony miały nam zastąpić komputery stacjonarne, tak automatyzacja nie wykluczy koncepcji, kreatywności. Zawsze będzie miejsce dla człowieka. Kawa w Starbucks nigdy nie będzie kawą w zaprzyjaźnionej kawiarni. Co z tego, że proces zautomatyzowany. No, chyba, że rozmawiamy o markach i produktach masowych (np. FMCG), to tam wiadomo, że nie ma większej "sztuki" w produkcji przekazu, targetowaniu.
SP. Im bardziej wszystko dookoła zautomatyzowane, tym bardziej w decyzjach konsumenckich szukamy właśnie ludzi i relacji.
Rynek się zmienia. Będzie mniej pracy dla osób, które robią segmentację ręcznie, a więcej dla tych którzy klapią algorytmy. Jak w jednym miejscu kończą się surowce w kopalni złota, to znaczy, że trzeba szukać nowej. Na pewno będzie coraz ostrzejsza segmentacja i profesjonalizacja konkretnych specjalizacji. Będzie mniej czasu dla tych, którzy nie nadążają i nie zmieniają kwalifikacji.
Przy tym polecam prostą, ale obrazotwórczą prelekcję o przepływie kapitału między rynkami, roli innowatorów i tych, którzy podążają za resztą (jak będzie Was wkur*ała maniera Romana, to dajcie mu szansę, warto posłuchać):