Panie Pawle - z całym szacunkiem: WSZYSTKO ostatnio podrożało, włącznie z prądem, bez którego - niezależnie od wszystkiego - nie mamy jak realizować zleceń i może warto o tym i klientom przypominać. Założę się, że jeżeli zlecają nam teksty osoby, które same zarabiają na pisaniu i robią z nas podwykonawców, to uwzględniają w swoich cenach inflację. TANIOŚĆ TEŻ MA SWOJE GRANICE! I to z kolei będzie się spotykało z niezadowoleniem drugiej strony, czyli wykonawców. My też płacimy rachunki.
Druga sprawa - może też warto napomknąć, czy też przypomnieć stałym / uświadomić nowym klientom, że jak zleca się tekst na konkretną liczbę znaków (a tak jest tu od zawsze), to właśnie za tyle znaków mamy płacone. Dlatego napisanie w zleceniu, że "tekst ma mieć MINIMUM daną liczbę znaków", a później ewentualny zwrot do poprawy, bo "temat można było lepiej rozwinąć i napisać dłuższy tekst" jest po prostu nie na miejscu. Klient dostaje tyle znaków, za ile płaci, ewentualnie + kilkadziesiąt, jeśli wymaga tego zakończenie tekstu (za które jednak dodatkowych groszy już nie dostajemy). No chyba, że wprowadzone zostaną widełki znakowe, a więc i wynagrodzeniowe - np: tekst na 1000 -1500 znaków (czyli nie mniej, niż 1000 i nie więcej, niż 1500) i cena albo też w pewnych widełkach (zależy, ile nam znaków wyjdzie) albo konkretna, ale taka, żeby nikt nie poczuł się pokrzywdzony, jeżeli dobije do maksimum znaków - czyli nie uzależniona sensu stricte od liczby znaków, a od zlecenia.