Tak to jest, jak się amatorzy pchają do zabawy. Ciekawe czy cwaniaczki mają licencje. Jakby tak ich sprawdzić to by się posypały mandaciki za nielegalne posiadanie klawiatury i obsceniczne prezentowanie znaków ze spacją.
Zawsze przed pisaniem tekstów o budżecie 3zł (słownie: trzy złote) za 1000 znaków, ubieram najlepszy garnitur, koniecznie versace. Ubiór uzupełniają buty ze skóry węża, złoty sygnet z dodatkiem brylantów i okulary Bentley Platinum. Tak przygotowany, spryskany najdroższą wodą kolońską w tej części Beskidów, mogę zaprosić pracowników do mojego biura. Harvard, Oxford, Cambridge, Tōdai, Stanford. Najtęższe humanistyczne umysły młodego pokolenia. Najlepsi z najlepszych.
- Dzisiejszy dzień będzie pracowity, Pan Sebastian potrzebuje tekstów o wpływie 5G na wydobycie ropy w Katarze przez statki obcych, natomiast Pani Amelia, zażyczyła sobie tekst w języku enochiańskim o brytyjskiej firmie budowlanej John&John Pick-a-Brick - oznajmiam z dumą.
Gdy tylko rozpoczyna się burza mózgów, kieruję się do drzwi mojego gabinetu. Chwilę przed przekroczeniem progu, spoglądam do góry, a ostatni krok wydłuża się w nieskończoność, bowiem z satysfakcją spijam słowa zapisane na drewnianej tabliczce, przykręconej nad futryną.
"Jestem profesjonalnym copywriterem".