Nawiązując do tematu.
Szukanie własnych tekstów w internecie, jest ... ciekawe. Gorąco do tego zachęcam wszystkich copywriterów, którzy jeszcze nie sprawdzali, gdzie umieszczone zostały ich "wypociny"
Sprawdzicie sobie kilkadziesiąt tekstów i okaże się, że za jeden tekst na bloga, którego Jan Kowalski postanowił hobbystycznie założyć, zarobiliście więcej niż za kilka tekstów dla prywatnych klinik, kancelarii czy innych dobrze prosperujących firm. Już pomijając fakt, że Jan Kowalski wrzucił piąteczkę, a teksty dla drugiej grupy, figurujące w internecie w niezmienionej formie, w waszym archiwum mają "-" pod oceną. Naprawdę, niezły szok
Chyba największą satysfakcją dla copywritera - przynajmniej z mojego punktu widzenia - jest sytuacja w której wynagrodzenie jest przyzwoite, tekst został właściwie oceniony, a tematyka artykułu jest relatywnie świeża w polskim internecie. Wówczas w tym gąszczu bezczelnych copy-paste jest wasza malutka perełka, która rozwija temat, bazuje na zagranicznych, sprawdzonych źródłach, obala przekłamania zawarte w większości polskojęzycznych artykułów, a wreszcie staje się źródłem wiedzy i miejscem researchu dla innych copywriterów, stawiając fundamenty kolejnych artykułów.
Oczywiście bez megalomanii, wszak sam podczas pisania tekstów, czerpię wiedzę z cudzych opracowań. Sama świadomość, że chociażby jedna linijka mojego artykułu, przydała się komukolwiek, podczas pracy nad własnym tekstem, napawa mnie dumą.
Okazjonalnie sam to praktykuję i do tego zachęcam. Jednocześnie nie dziwię się postawie kolegi sxldsxxl, gdyż zgłaszanie zleceń, naprawdę przypomina walkę z wiatrakami i może zniechęcić.
Czy to realnie pomoże? Naprawdę nie wiem. Z pewnością nie zaszkodzi, a zarazem nie wymaga od nas nadmiernego trudu.