Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 04.09.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Co więcej, na GC pojawiały się nawet zlecenia od studentów i nastolatków ze szkół średnich. Stawki na portalu są na tyle śmieszne, że woleli zapłacić 40-60 złotych komuś za napisanie kilku stron pracy, zamiast zmarnować sobie wieczór. Nie wydaje mi się, żeby to też można było uznać za w porządku w najmniejszym stopniu. Różne tam kwiatki kiedyś widziałem. Autorzy portalu raczej przymykają oko, gdy im się to opłaca (szczególnie, gdy zleceniodawca regularnie coś dodaje i mają z tego pasywnych dochód). Prawda jest taka, że jeśli ktoś dla nich stale pisze, to powinni się utkać, zamiast w jakikolwiek sposób próbować go nastraszyć. Z prostego powodu. Zanim stawki za wszystko, co tam lądują, nie będą o 200% większe, to trochę nie rozumiem, w jakim celu tracić czas na ten portal (jedyna sensowna sytuacja to dorabianie sobie po pracy). Dzień roboty na GC to kompletna loteria i przebierania między pracami za 2-3 i 25 złotych. Mityczne dobrze płatne zlecenia na tym portalu ze względu na jego rynek to być może 2-5% puli. Jak ktoś chciał straszyć prawem, to mogli dociekać kto i na jakiej uczelni wykorzystywał prace z GC. Być może ktoś w cenie kilkudziesięciu złotych ratował sobie trzeci rok studiów pracami zaliczeniowymi? Bo po co się uczyć?
    3 punkty
  2. Jeśli ocena jest zgodna ze stanem faktycznym i zostanie uzasadniona, a piszący może udowodnić swoją opinię i napisze ją odpowiednim językiem, czy to jest jakiś problem wobec prawa? Także g...k daje możliwość oceny pracodawców i zleceniodawców. Podkreślam - chodzi o oceny zgodne z prawdą i napisane kulturalnym językiem ze stosownym uzasadnieniem. Na opinie i oceny złożone z samej oceny typu 1/10 bez sensownego uzasadnienia (nie w typie "nie spełnia oczekiwań") sama nie zwracam uwagi, bo nie są dla mnie wiarygodne. Natomiast nadmieniam szanownemu GC (nie ja pierwsza, jak widzę), że na jego łamach zdarzały się zlecenia, aby napisać dla firmy lub produktu pozytywną opinię, choć piszący przeważnie nie byli klientami lub użytkownikami danego przedmiotu. Regulamin powinien zawierać stosowny punkt zabraniający z góry zlecania takich tekstów. Wiem, że obronicie się opcją, że zlecenia można nie podejmować i je zgłosić do skasowania, ale czasem mija trochę czasu do reakcji, zwłaszcza gdy zgłoszenie ma miejsce wieczorem. I w razie czego kto tu jest wg prawa winny? Nakłaniający do napisania nieprawdy, czy wykonawca?
    2 punkty
  3. Mianowicie? Nie sądzę, żeby wystawienie "1" na guglu, nosiło znamiona zniesławienia zawarte w art.212 k.k. Tak samo NeverLie nie wskazał konkretnego podmiotu, a zgodnie z § 4 tego samego artykułu, ściganie przestępstwa następuje w wyniku oskarżenia prywatnego. O czym nie wiem? I tutaj serio pytam, bo nie jestem Alfą i Omegą, mogę mieć braki w wiedzy, a Wy mnie koncertowo wyjaśnicie. --- Żebyśmy mieli jasność - ogólnie się z wami zgadzam. Sam nie pochwalam i nie zachęcam do takich praktyk, według mnie jest to po prostu nieetyczne. A czepiam się, ponieważ: 1. Nie lubię bezrefleksyjnego straszenia prawem. 2.Na GoodContent pojawiały się zlecenia (np. ID 108725), które wymagały od copywriterów, nie tylko napisania, ale i opublikowania w internecie pochlebnej opinii o firmie.
    1 punkt
  4. No, niestety, prawda. Najsmutniejsze, że w gruncie rzeczy trudno nawet jakkolwiek szacować. Okres notorycznych 50-100 zleceń na stronie głównej, może być bardziej owocny niż wielki "boom" jawiący zapotrzebowaniem na setki tekstów. Tak samo godziny pracy. Pan (nie)zależny freelancer, wstaje bladym świtem, powiela schemat znienawidzonego etatu, tylko po to, by odkryć, że w nocy, bez jego udziału, rozbito bank. GoodContent to loteria, momentami zakrawająca o hazard. Nie ma nic słodszego, niż zaakceptować tekst z braku-laku po godzinie/dwóch/trzech beznamiętnego odświeżania i sfinalizować go w takim czasie, by zobaczyć umykające zlecenie ze świetną tematyką i stawką. Oczywiście, jak ktoś nie chciał etatu i roboczogodzin to jest to ryzyko, które musiał brać pod uwagę i do nikogo nie może mieć pretensji. I tych pretensji w gruncie rzeczy prawie nie ma - jest tylko nieprawidłowo interpretowane rozczarowanie. Wchodzimy na GC, mamy czas, mamy chęci, klawiatura już rozgrzana, prądu jeszcze nam nie odcięli, tylko pisać nie ma czego... I często to nawet nie jest materia "godności" o której w tym wątku napisano już wiele, a po prostu wysypu zleceń krnąbrnych, niesprecyzowanych, skandalicznie (i to tak naprawdę) kontrastujących na linii wymagania-stawka. Mogę powiedzieć, że w przypadku niektórych zleceń, człowiek po prostu głupieje, gdy po wstępnym researchu, okazuje się, że zleceniodawca sam nie ma bladego pojęcia o temacie i wręcz oczekuje bzdur. Zaserwować mu bubel? Skracać ogólny czas pracy, bawiąc się w precyzowanie wytycznych w tekście za 15/20zł, licząc że zleceniodawca zdąży odpisać w ciągu przynajmniej 5 godzin? A może dla świętego spokoju i czystego sumienia, lepiej zrezygnować z tekstu? No oczywiście, że tak. Niespecjalnie chciałem poruszać kwestię automatycznej akceptacji tekstu, bo przedmiot dyskusji bardziej dotyczy regularnych copywriterów, którzy produkują więcej treści i w jakimś stopniu uzależniają swój budżet od tej działalności. Jak widać, nie pomyliłem się, bo nawet w przypadku tej grupy trudno o jednolite stanowisko. Napiszę tylko tyle - jeżeli GoodContent ma dostęp do statystyk odnośnie czasu akceptacji i udziału akceptacji automatycznych, to jestem wręcz przekonany, że widzą określony wzorzec, który może być podwaliną pod pewne regulacje.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności