e tam, dzień jak rzadko - w łóżku
żona śpi, dzieci o dziwo też, pies jednym okiem zaląda, czy przypadkiem nie ruszę się z nim na "siku" , a ja popijając poranną kawę mogę na spokojnie odpisać na zaległe emaile - w ciągu miesiąca zebrało się ich kilkadziesiąt. Swoją drogą, kiedyś jak nie było sieci, pisało się listy, odpisywało leciało na pocztę, koperty, znaczki i te pe. Teraz mając internet i pisząc na klawiaturze, wydawałoby się, że jesteśmy bliższi w kontaktach między ludźmi - selfi można wysłać w kilka sekund, a nie czekać na dopełnienie kliszy w aparacie i czekać 2 dni na wywołanie w kodaku, ale niestety dalej odpisujemy z opóźnieniami niby technika poszła do przodu, wszystko szybciej, a czasu z roku na rok mamy coraz mniej - kiedyś trzeba było rano przytargać węgla, żeby napalić, albo narąbać drewna, rozpalić w piecu odczekać swoje i za godzinę było ciepło. Teraz klik na pilocie i za 3 minuty ciepło, potem drugi klik i automatycznie trzyma zadaną temperaturę.
Miłej niedzieli