Nie wiem czy rozbicie scenariusza, aż na 3 części było dobrym rozwiązaniem (nie licząc komercyjnego). W jedynce urzekła mnie gra Hobbita, plenery, krasnoludy. Powoli zawiązująca się akcja, zaostrzyła apetyt, którego dwójka nie tylko nie zaspokoiła, ale nawet nie podtrzymała napięcia i coś nie tak z tymi elfami. Minęło 12 lat od premiery pierwszej części "Władcy pierścieni" i pokuszę się o stwierdzenie, że film poszerzył grono miłośników gatunku (może dopomógł sukcesowi "Gry o Tron"), zaszczepił bakcyla młodzieży (jak niegdyś książka), która dorastała wraz z kolejnymi częściami. Wielu pewnie mnie zlinczuje, ale wydaje mi się, że Hobbita mógł, nakręcić ktoś inny - "Obcemu" czy "Harry'emu Potterowi" to wyszło na dobre.