zastanawiam sie jakie jest optimum podawania ludzi pracujacych w jakiejs firmie, np wezmy agencje reklamowa:
1. kontakt: 3 przedstawicieli, 3 dyrektorow artystycznych, 1 dyrektor, 1 wice dyrektor, 3 prezesow, 4 grfikow, 2 informatykow, 3 sprzataczki, 2 kierowcow ....
wniosek klienta - "eee, ich tam jest tak duzo, ze zlece im zrobienie strony a oni mi do ceny jeszcze dolicza date urodzin prezesa"
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
2. kontakt: 1 grafik, 1 programista
wniosek klienta - "eee, pewnie 2 chloptasiow zdalo mature, nie wiedzieli co ze soba zrobic to sobie komputery kupili i udaja profesjonalistow. Potem bede chcial poprawic zrobiona strone, zadzwonie do nich a tu sie okaze ze firma od dawna juz nie istnieje..."
oczywiscie podalem tutaj totalne skrajnosci w zachowaniu potencjalnych klientow ale mysle, ze ani jedno ani drugie rozwiazanie nie jest zbyt dobre... Zreszta sa 2 typy klientow takich agencji - niezalezni finansowo (np. prezes Sony itd), ktoremu nie zalezy na wydatkach tylko na tym, zeby uslugi byly skuteczne i ograniczeni finansowo (np. wlasciciel sklepu AGD) ktoremu bedzie zalezalo tylko na niskiej cenie. Wiadomo, ze kazdy wolalby prezesa Sony ale trzeba tez byc realista i wiadomo ze najwiecej bedzie wlascicieli sklepow AGD. Dlatego zastanawia mnie taki uniwersalny srodek - taki zeby i prezesowi i facetowi z AGD sie podobalo i zadnego nie odstraszalo...
a jak wiadomo - nasza najlepiej znana narodowa cecha jest narzekanie