Trochę podchodzimy do problemu od tyłu.
Ludzie dzielą się na altruistów i egoistów. Ci pierwsi kosztem własnego dobra będą pomagać innym ci drudzy na odwrót. Natura jest bezwzględną suką i nagrodzi egoistów. Altruiści, których należy oczywiście chwalić, zwyczajnie zamordują się na śmierć i świata nie naprawią. Wygra ludzkość jak całość, ale jednostka zawsze coś straci.
W innym ujęciu ludzi dzielimy na przyzwoitych, normalnych i poprawnie wychowanych oraz tym którym się nie powidło i w pewnym momencie psychika siała i charakter, zamiast się zahartować trudami losu, siadł i już nie wstanie. Ci drudzy nie będą "szlachetni" bo nie widzą jak. Będą agresywni, chamscy i jak to się mówi "utopią każdego, kto się im stawia w łyżce wody". Tak ich wychowano i nauczono.
Można by się bawić w dalsze filozofowanie, ale ogólnie są "szlachetni ludzie" tylko z każdym większym kryzysem zwłaszcza wojną ci szlachetni gina najpierw i w większości zostają szubrawcy i "niezaangażowani". Szlachetność ma więc dość wysoką cenę.