Głupie porównanie. Ludzi z grypą, ospą, różyczką i innymi wirusami nie zamykamy w domu na siłę.
Jeśli ktoś ma paniczny strach przeciw grypie to musi zostać w domu bo nikt świata nie zamyka przez grypę. Nie widzę powodu aby z COVID było inaczej - gdy już mamy szczepionkę, która częściowo chroni przed COVID i ogranicza ciężkie przebiegi.
Rzucicie się zaraz na mnie pewnie i powiecie, że to groźniejsze itp. Ogólnie to:
Ryzyko ciężkiego przebiegu u kogoś zaszczepionego jest raczej małe. Pewnie większe niż na grypę ale podejrzewam, że to podobny rząd wielkości.
Ludzie po szczepieniu też zarażają. Nie znam dokładnych danych ale wiadomo, że zarażają. Dodatkowo często są bezobjawowi więc zarażają wtedy więcej niż gdyby mieli lekkie objawy i zostali w domu.
Szpitale w 2020 miały sporą liczbę mniej hospitalizacji niż w 2019 wiec gadanie o zapchanych szpitalach przez niezaszczepionych to bzdura.
Dodając te argumenty nie ma powodu aby ograniczać świata niezaszczepionym z własnej woli.
Zaczniecie zaraz mówić, że nie ma co tłumaczyć jestem debilem, antyszczepionkowcem, głuchy na argumenty itp. Przerobiłem to już w innym wątku na tym forum więc nie mam ochoty dyskutować. Argumenty które tam słyszałem miały taką samą wartość merytoryczną jak reportaże w TVP. Więc nie wdajmy się w dyskusje ogólną. Chciałem odpowiedzieć tylko na jedno głupie porównanie