Sytuacja wygląda następująco (napiszę w punktach, żeby było bardziej klarownie):
1. Byłam głupia i podpisałam umowę z agencją na 12 miesięcy (miałam do wyboru umowę na czas nieoznaczony, ale wychodziło mi 200 zł więcej, co przy mojej ówczesnej sytuacji finansowej było sporą różnicą, zamiast 1000 płaciłabym 1200).
2. Umowa kończy się w lipcu.
3. Agencja robi backlinki na własnym zapleczu.
4. Efekty: kilka fraz dobija się do pierwszej dziesiątki, ze 2-3 wskoczyły, ale są spore wahania i jak coś jest na 11. to w następnym tygodniu już jest na 30.
Nie mogę powiedzieć, że nie ma żadnych efektów, bo zwiększyła się widoczność i bla bla bla. Jednak coś mi nie pasuje w sposobie, w jaki działają i mam sporo zarzutów:
1. Mieli mi przygotować teksty na stronę. Zajęło im to ponad miesiąc (ok, rozumiem), ale teksty był bardzo słabej jakości, zawierały mnóstwo błędów merytorycznych i nie mogłam ich w takim kształcie zaakceptować. Umówiłam się z "opiekunem", że wobec tego ja przygotuję teksty, a on je zoptymalizuje. Przygotowałam te teksty (otwarcie przyznaję, że mi też to trochę zajęło), wysłałam i czekałam na odzew, który nie nadszedł. Teksty zostały wklejone na stronę bez dalszych konsultacji (nie dostałam nawet informacji pt. jest ok, nic nie trzeba zmieniać).
2. Dostawałam informacje o linkbuildingu- w sensie, że robią, bez wykazu nawet gdzie i ile linków. Spoko, mam wgląd w GSC, mogę sobie sama obczajać (jak już się zaindeksują...), ale nieszczególnie podoba mi się taki sposób prowadzenia interesu.
3. Cały czas zapewniali mnie, że monitorują, czy ich działania przebiegają prawidłowo. I tak sobie dostawałam te maile, aż po 4 miesiącach wkurzyłam się i napisałam, że nie działają jak trzeba, skoro z 15 fraz, które udostępnili mi do monitorowania, w przeciągu 4 miesięcy zaledwie 2 czy 3 poprawiły pozycje, większość znacznie się pogorszyła, 2 lub 3 wypadły z top50 (nie pamiętam co i ile, ale mniej więcej taka skala była). Zaznaczyłam, że na stronie regularnie pojawiają się wpisy blogowe (wtedy 2 razy w tygodniu, dla optymalizacji kosztów pisałam sama). Dopiero po moim mailu "przyjrzeli się" sprawie i znaleźli kanibalizację w tekstach na stronie- tych, które mieli mi zoptymalizować, a które wkleili.
Więc o co mi właściwie chodzi? Chciałabym zakończyć z nimi współpracę po upływie tych 12 miesięcy i zmienić firmę (może na freelancera), ale boję się utraty tego, co mimo wszystko wypracowali, bo kilka fraz po usunięciu kanibalizacji poprawiło się, są obecnie na miejscach 11-15, może do lipca wskoczą wyżej, może nie. Boję się, że jak odepną mi linki ze swoich zapleczy, to trzeba będzie zaczynać żmudną robotę od podstaw. Mam trochę linków, które zdobyłam sama przed zleceniem im pracy (w tym, nie ukrywam, są też jakieś śmieciowe, bo robiłam to bez pojęcia, ale są też z artykułów tematycznych). Jak zrobić to w miarę płynnie? Czy jest sens, żeby przez jakiś okres prace prowadziła nowa osoba (lub firma) równolegle do obecnej?
Być może ja robię coś źle (a na pewno- robiłam). Nie chcę podawać ich nazwy, więc proszę nie pytać Być może kiedyś wystawię im szerszą opinię, ale na razie, póki trwa współpraca, nie będę tego robić.