Oczywiście Beerban'cie masz rację, potencjalni klienci też będą czytać ten artykuł, ale całkiem spory odsetek przekona się, że to nie magiczne hokus pokus, a praca prowadzi do celu. Sporo ludzi w ogóle nie musi korzystać z naszych usług - szczególnei jeżeli chodzi o witryny niedochodowe. Zauważ też spore niebezpieczeństwo dla średniej i dolnej półki pozycjonerów. Nie wiem jak Ty, ale kiedy ja dostanę gołą stronę i okaże się, że TOP10 składa sie z "amatorów", którzy wdrażają sumiennie SEO, to nie bedę obiecywał efektu w ciągu 3 miesięcy . Takich stron nie przebijesz też w dłużesz perspektywie ani dodawarką do katalogów ani wrzuconym na szybko systemem (chociaż miks tego i tego już bybły groźny ;-) ).
Jeszcze ciekawiej może być jak (choć na razie sie na to nie zanosi) Google pozbiera się z tego bałaganu i zacznie zwlaczać np: ukryte teksty czy pół-link-farmy (20 linkó ze stopki ). Znowu "pracowici" będę górą.
Najważniejsze to nie dać się zwieść chwilowym efektom np.: stronami-skoczkami z nikąd pojawiającymi się w TOP10 i znikającymi po pierwszym update algo. Denerwują one klientów a nawet wytrwałych graczy potrafią zmusić do niebepiecznego "przyspieszenia".