Skocz do zawartości

Sens studiowania?


Rogal

Rekomendowane odpowiedzi

Krótko i wyraźnie - szkoda czasu. Teraz to i nawet poboru nie ma, więc dla wielu główny problem z głowy. Skoro stać Cię na studia to lepiej przeznacz te środki na samokształcenie, po prostu rób to co lubisz, najlepsza nauka to praca. Jak tak sobie liczę ile kasy wydałem na studia... tragedia. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 93
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Miałem nic nie pisać ale napiszę.. Ciekawy jestem ile z tych osób wypowiadających się rzeczywiście ukończyła studia magistrem? Bo wypowiadanie się, że studia są beee, że nic nie uczą itp to w to nie uwierzę. Sam skończyłem automatykę i robotykę na studiach dziennych (politechnika). Od 3 roku jednocześnie posiadałem swój własny, zalegalizowany działalnością, biznes. Jakoś sobie radziłem i wcale studia nie blokowały mi tego. To co nauczyłem się na studiach oprócz oczywiście automatyki przemysłowej i wszystkiego co z nią jest pojęte:

-radzenia sobie w trudnych sytuacjach

-poziom wykształcenia (mam na myśli tego wykształcenia, który ocenia się po krótkiej rozmowie z drugim człowiekiem). Po prostu obcowanie na co dzień z ludźmi wykształconymi spowodował, że musiałem dostosować się do ich poziomu.

-elokwencji językowej i poszerzenia swoich horyzontów umysłowych

-a przede wszystkim poznałem mnóstwo fantastycznych ludzi, z którymi mam kontakt do dnia dzisiejszego. Co roku organizujemy nawet 4-5 dniowe spływy kajakowe, gdzie bawimy się niczym na "murku pod akademikami". Tego nie da się raczej zastąpić relacjami w pracy (choć wyjątki się zdarzają).

Ktoś poruszył też kwestie tego, że bez wykształcenia wyższego można dużo zarabiać. Dużo znasz takich osób? Ja twierdzę na przykładzie swojego woj. podlaskiego i... bez wykształcenia możesz liczyć na max 1500 zł, no 2500 zł jeżeli tyrasz po 12 godzin na budowie. Tak tyrasz, bo pracą tego nazwać nie można. Deszcz, czy upał ciągle zasuwasz aby właścicielowi firmy bądź inwestorowi żyło się lepiej. Ludzie z "papierkiem" mają od razu łatwiej. Idą do pracy i startują z poziomy 2200-2500 zł/miesięcznie. I nie idą do ciężkich prac tylko najczęściej do ciepłego, przytulnego biura. Już niedługo przyjdzie mi zatrudnić 2 osoby. Myślisz, że zatrudnię kogoś bez mgr?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sskoczek

Jaka elokwencja? Jeśli idzie na studia ktoś z przysłowiowej wsi to uważasz, że w 5 lat (większość nawet tylu nie kończy) nauczy się władać językiem, odchami się czy jak to nazwać? Jeśli z domu nie wyniosłeś pewnych wzorców to żadne studia nie pomogą.

Poza tym trudno porównywać czysto techniczne kierunki (tutaj musisz mieć papierek żeby pracować na jakimś szczeblu) z humanistycznymi czy jakimiś marketingami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem nic nie pisać ale napiszę.. Ciekawy jestem ile z tych osób wypowiadających się rzeczywiście ukończyła studia magistrem?

Coś podobnego pisałem w wątku, który podałem wcześniej. Pamiętam jak do Polski wchodziły telewizory z pilotem. Były dostępne dla najzamożniejszych (załatwiane z Niemiec, nie wiem czy w Pewexie można było takie cuda nabyć). Wówczas każdy mówił, że telewizory z pilotami są beznadziejne, bo jak się zgubi pilota lub gry pilot się zepsuje to telewizor do wyrzucenia itd. Zdaję sobie sprawę z tego, że 80% osób czytających ten wątek nawet tego nie pamięta, bo im mama pieluchy wówczas zmieniała. Ale do czego dążę... łatwo było krytykować coś, czego się nie miało. Równie łatwo jest krytykować studia tym, którzy na nie nie poszli, nie skończyli lub po prostu studiują już n-ty rok i wciąż nie doczekali się upragnionego papierka. Tak, wówczas studia są do du**. Pisałem już też, że studia to nie tylko edukacja i nie mam na myśli zachlewania pały na studenckich imprezach, a kontakty, zarówno te w pełni towarzyskie, jak i te, które w późniejszych latach mogą zaowocować na stopie zawodowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywistość jest taka, że zdecydowana większość tych osób z wymarzonym papierkiem i kontaktami siedzi na bezrobociu, ewentualnie zasuwa za parę groszy na czarno lub w zupełnie innej branży.

Argumenty za (przynajmniej patrząc na rynek polski) są trochę utopijne, nierealne... Do dyplomu na standardowych kierunkach dotrwa kilkadziesiąt osób, pomnożyć to przez kilkadziesiąt uczelni i mamy kilkuset (nawet kilka tysięcy) absolwentów z papierami na daną pracę. Na moim przykładzie. Po technicznym kierunku (technologia żywności-marzyłem o pracy w browarze :) ) w zawodzie na stanowisku odpowiadającym kwalifikacjom pracuje może kilka osób na 50-60 które zrobiło dyplom (znam 3, wiadomo, nie z każdym ma się bliższe kontakty). Z kolei po socjologii (tak wiem, błąd młodości) pracuje połowa, praktycznie wszyscy poustawiali się w budżetówce (kasy chorych itp.). Jakie ja z tego mogę mieć kontakty i realne korzyści?

Techniczne kierunki - konkurencja na rynku ogromna (szczęście, wybitnie wyróżniasz się na roku, tatuś ma własną firmę lub masz kasę na jej założenie), humanistyczne-masz znajomości to pracujesz. Wystarczy dopasować to do swojej sytuacji a nie słuchać bajdurzenia osób które najczęściej są wyjątkami potwierdzającymi regułę - bezrobocie wśród absolwentów jest ogromne, potwierdzają to wszystkie statystyki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

radoslaus - nawet, jak to nazwałeś ktoś z przysłowiowej wsi, pójdzie na studia, to jestem tego pewien, że po 5 latach lepiej dogada się we wszelkich urzędach, a nawet porozmawia "po ludzku" z kimś, mającym np. profesora. Kilka takich przykładów miałem u siebie na roku.

Lesiu - nic dodać, nic ująć.

W sumie jak tak dużo osób nastawionych jest anty na mgr to po co uczyli się aż do skończenia szkoły średniej, skoro po podstawówce umieli już przecież liczyć, czytać i pisać.. A część zarobionych pieniędzy ze swojej działalności przeznaczyliby na drobną karę finansową za nie uczęszczanie do szkoły, do 18 roku życia. I tak byliby na +.

Nie wiem jak inni wybierali swoje studia (rodzice im pomagali czy jak?) ale ja kierowałem się swoimi zainteresowaniami. Wtedy takie studiowanie ma sens. Poznajesz coś nowego, uczysz się tego, co może przydać się później w życiu. Może piszę tutaj z perspektywy studiów inżynierskich ale tylko na takich byłem i nie żałuję tego ani trochę. NIe był to na pewno czas stracony, a wręcz przeciwnie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sskoczek

Masz rację, dla mnie szkoła średnia to strata czasu. Jeszcze jestem w stanie zrozumieć osoby kończące technika ale 4 lata ogólniaka to idiotyzm... Nie masz zawodu, musisz iść na studia. Te wszystkie reformy, gimnazja itp. mają na celu tylko przedłużanie dzieciństwa, tak żeby system miał więcej czasu na pranie mózgów... Studia to kontynuacja tego procesu... oczywiście są wyjątki ale one tylko potwierdzają regułę.

Teraz nawet gównarzeria zasuwająca całe dni na konsolach zarabia lepiej niż ludzie z doktoratami. Gdzieś ostatnio widziałem nawet oferty pracy odnośnie testowania gier...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli do końca życia będziesz właścicielem swojej własnej firmy to wykształcenie nie ma żadnego znaczenia. Jeśli zaś będziesz kiedyś pracować na etacie to wykształcenie będzie ważne. Bez wyższego wykształcenia stanowiska dyrektorskie (w niektórych firmach także kierownicze) są praktycznie zamknięte.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebawem tu przeczytam, że w ogóle edukacja to strata czasu i powinno się zamknąć wszystkie szkoły oraz uczelnie... ręce opadają. Szkołę średnią kończyłem dawno temu, wówczas nie było jeszcze gimnazjów. Te 4 lata szkoły średniej (LO) wspominam znakomicie. Czy to była strata czasu? Zależy do jakiej szkoły się chodziło i z jakimi ludźmi. Wiadomo, że niewiele pamiętam z takich przedmiotów jak historia, geografia, fizyka, chemia itd., ale złego słowa nie powiem na temat języków obcych (profil lingwistyczny), czy płaszczyzny towarzyskiej. Do tej pory mam kontakt z ludźmi z liceum. Z niektórymi jest to kontakt stricte towarzyski, z innymi zarówno biznesowy jak i towarzyski. Mam też obecnych znajomych poznanych przez ludzi ze szkoły średniej. Naprawdę nie chce mi się wierzyć, że jestem jednym z niewielu, którzy dobrze trafili/wybrali w kwestiach "edukacji".

Edycja: Chandler, jest jeszcze coś takiego jak ambicja i znam osoby, które mają swoją działalność i planują zawsze pracować "na swoim", a mimo wszystko ukończyli/kończą studia dla własnej satysfakcji i świadomości, że lepiej mieć ten papier, skoro teraz byle matoł może ukończyć prywatną uczelnię i otrzymać wyższe wykształcenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czendler, chyba jesteś jedną z niewielu osób, które dobrze wybrały. Dla większości wybór kierunku to rodzina, znajomi, a dopiero potem to co chcę w życiu robić. Sam niepotrzebnie wybrałem 5-letnie technikum elektroniczne, bo taka szkoła dla mnie to BETON i źle trafiłem. Potem studia - informatyka. Znów zonk. Obecnie nie chce mi się już czegoś takiego powtarzać. Współczuję swoim dzieciakom, że będą musiały przez to przejść, ale o szkole powiem zawsze prawdę, nie za jasną nie za ciemną.

Ogólnie to system edukacji to jedna wielka pomyłka bo nie produkuje ludzi, którzy potrafią sobie w życiu poradzić. Po co chemiczce historia, albo mechanikowi biologia?

Jak już to czytasz to zobacz moje PUFY, może coś dla siebie wybierzesz ;)

Napisz, że jesteś z PIO a wysyłkę masz gratis :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe !!!

Każdy broni swojego, bo przecież nie wiadomo, gdzie bylibyśmy dzisiaj, gdybyśmy zdecydowali inaczej (poszli na studia lub odwrotnie), więc bronimy swojej decyzji.

Nie mam studiów i nikt nie mówił mi, jak mam organizować mój czas, kiedy potrzebowałem czegoś to się tego uczyłem. Na etatach też nie wytrzymałem i mam własną firmę. I dalej to ja decyduję o tym, co i kiedy mam zrobić, co i kiedy poczytać - tyle że musiałem dostać konkretnie po dupsku żeby dojść do tego co mam. To chyba tylko i wyłącznie kwestia charakteru.

Jest tez jeszcze jedna kwestia o której nikt nie wspomniał. Zapał, często też skłonność do większego ryzyka kiedy jest się młodszym. I chociaż większość idiotycznych pomysłów w wieku 20 lat prowadzi co najwyżej do kaca, to jest szansa że znajdzie się wśród nich taki, który pozwoli nieźle zarobić. I tylko dlatego właśnie, że nie było się na studiach i nie nauczyli nas, że ten pomysł jest nierealny.

Z tą przyszłością i przydatnością papierka kiedyś jest tak, że jeśli przepracujesz kilka lat w innym niż wyuczony zawodzie, wątpię czy cokolwiek da bo nic nie będziesz pamiętał. Nie ma sensu na przyszłość, a teraz zabiera ci czas i energię. Próbuj zarabiać na własną rękę na tym co potrafisz (jeśli to możliwe) - tego nie nauczą cię na studiach, a jest to IMO najważniejsza umiejętność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz nawet gównarzeria zasuwająca całe dni na konsolach zarabia lepiej niż ludzie z doktoratami. Gdzieś ostatnio widziałem nawet oferty pracy odnośnie testowania gier...

Tu się odezwę bo widzę, że nie masz bladego pojęcia o prawdziwym testowaniu aplikacji/gier. To, że gówniarzeria dostaje hajs za odpalenie bety nie oznacza, że grę testują - większość odpada jak przyjdzie im znaleźć bug, udokumentować oraz powtórzyć kilka razy dla sprawdzenia. Wiem, bo równolegle z recenzowaniem gier wyłapywałem kilka przedpremierowych bugów w tanich grach. Czasami cofa jak musisz n-ty raz skoczyć ze skały i wpaść w glitcha.

A odnośnie zarabiania lepiej - nie do końca. W tym momencie skończyła się zajawka na bycie bogatym po game testing - powiem szczerze, że ta praca potrafi obrzydzić uczucie jakim darzysz gry komputerowe :)

Ja się na studia zdecyduję, nie chcę zostać ze średnik wykształceniem, a poza tym to dobra zaprawa do wszystkiego co codziennie robię.

Pytanie tylko, czy sens robić coś, co zabierze jeszcze więcej czasu (informatyka) czy lepiej uderzyć po lajt tylko i wyłącznie dla papierka (zarządzanie w Rzeszowie do trudnych nie należy). Ogólnie to powinienem wiedzieć co wybrać, żeby siebie zadowolić ale matka mi kilka lat temu tak namieszała, że teraz tylko raz w roku jeżdżę do nich na obiad (czasem dwa razy). W sumie...mam do zastanowienia się ponad rok, bo będę uderzał na rekrutację od 2012 roku. Pewnie do tego czasu dojdzie do zdewaluowania studiów po raz kolejny - troszkę niepokoją mnie te wszystkie wypowiedzi na temat tego, że "inżynierów nigdy dosyć". W dużej mierze chcę wybrać kierunek, który dopasuje się do moich zainteresowań i po części do pracy, którą wykonuję. Oczywiście dla wielu SEO to dalej opowiastka z przyszłości, więc myślę nad czymś co może mi pomóc wepchnąć klasyczne SEO/SEM jeszcze dalej.

Marketing?

@Lesiu;

Ja nie żałuję liceum - także skończyłem profil językowy z wynikiem dobrym, klasie humanistycznej zdawałem matematykę, przez co spokojnie ogarniam co i jak (całki i inne duperele).

Mam dziwne wrażenie, że dużo zależy od uczelni. Mnie np. Politechnika Rzeszowska zniechęciła - na programowaniu więcej teorii a mniej praktyki, potem więcej przepisywania z tablicy, a na koniec pisanie programu na kolosie na kartce. Lol.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może dodam coś od siebie.

Studiując zaocznie w ogóle nie chodziłem na wykłady, czasami zaliczałem przedmiot na pierwszych zajęciach jeśli czułem się na siłach a czasami chodziłem tylko na ćwiczenia/laborki w ilościach minimalnych, często zdarzało się, że przychodziłem na ostatnie zajęcia w semestrze [sesje] i jak mnie nie wyrzucili to ściągając z telefonu [google :)] zaliczałem przedmiot. A jak wyrzucili to pisałem prośbę do dziekana o warunek, który zaliczałem w sposób opisany wyżej :)

Po co to wszystko? To proste, dla kawałka papierka, który nie wiem czy kiedykolwiek się przyda. A może dla podwyższenia swojego ego hehe? tylko nie wiem czy tu się chwalić. Generalnie tego co uczą na studiach zaocznych informatycznych to można się nauczyć szybciej samemu z Google. 95% wiedzy się zapomina, z pozostałych 5% może z 0,1% wykorzystujemy w przyszłej pracy/życiu.

Teraz studia informatyczne [nie wspominając o prostszych kierunkach] może skończyć dosłownie każdy a jak ktoś coś wie i potrafi korzystać z Google to nawet nie musi się uczyć.

Dodam, że przez całe studia prowadziłem działalność gospodarczą.

Ale studia i tak dobrze wspominam. Szkoła podstawowa, gimnazjum i liceum to dopiero była męka. Choć dobrze wspominam te czasy ze względu na fajną klasę to czytanie bzdurnych lektur, nauka na pamięć wierszy, czy tego ile Chiny produkują pralek a ile samochodów w 2004 roku uważam za czas stracony.

Prawda jest taka, że szkoły uczą bardzo niewiele rzeczy, które przydają się nam w życiu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności