Skocz do zawartości

złodzieje treści


bajkowydomek

Rekomendowane odpowiedzi

witam,

mam pytanie dotyczące naruszenia praw autorskich w internecie - pod koniec 2009 roku zakupilismy serię artykułów (wraz z wyłacznymi prawami autorskimi), na co mamy umowę, rachunek i całą korespondencję mailową z określeniem tematów i otrzymaniem mailem gotowych artykułów. W czerwcu 2010 jeden z tych artykułow został zamieszczony w portalu effectus.com.pl, ktory obecnie nie działa, w google zachowała się jakaś szczątkowa ilość zaindeksowanych podstron. Dzisiaj przez przypadek znalazłem ten artykuł na artelis.pl a jako autora niejakiego [edytka: wymazanie danych] - nazwisko jest jawnie publikowane przez samego autora (na jego stronie www) stąd je przytaczam nie łamiąc ustawy o ochronie danych osobowych.

Artykuł na artelis został zamieszczony 29.09.2010 - w dniu dzisiejszym rozmawiałem z nim dwukrotnie - pan twierdzi, że on jest autorem i artykuł napisał w dniu publikacji (akurat jego prawdziwym autorem jest kobieta i powstał prawie rok wcześniej :D )

I moje pytanie - w jaki sposób można walczyć ze złodziejami treści, którzy bezprawnie przywłaszczają sobie cudza własność i łamią czyjeś prawa autorskie?

Będę wdzięczny za wypowiedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 34
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi
... w jaki sposób można walczyć ze złodziejami treści, którzy bezprawnie przywłaszczają sobie cudza własność i łamią czyjeś prawa autorskie?

Nie publikować żadnych treści w internecie. ŻADNYCH :D

Moje skromne przemyślenia na temat pozycjonowania próbuję przedstawiać na blogu -> https://blog.karlosky.pl
Osoby zainteresowane współpracą w zakresie SEO zapraszam na stronę www.topmaker.pl oraz https://pozycjonowanie-bialystok.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli rok temu umieściłeś ten artykuł w Sieci, a ktoś skopiował go rok pózniej i umieścił to google i tak jako oryginał będzie traktował Twój artykuł.

no własnie wujek G już go nie widzi - effectus.com.pl nie działa od jakiegoś czasu, nawet kopii już nie ma w google, site pokazuje jeszcze jakieś wyniki ale bez cache.

już nie o to mi chodzi jak to będzie traktowało google ale o sam fakt kradzieży artykułu i naruszenia praw autordskich

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I moje pytanie - w jaki sposób można walczyć ze złodziejami treści, którzy bezprawnie przywłaszczają sobie cudza własność i łamią czyjeś prawa autorskie?

Będę wdzięczny za wypowiedzi.

To jakiś żart ?? Nastąpiło złamanie prawa a Ty się pytasz kto i jak ściga osoby łamiące prawo ?? Bez jaj :D

Przestałem olewać Skuteczne SEO . Zanim zapytasz gugla naucz się zadawać pytania ....

Moja  fotografia kulinarna  :D Jak Ciebie robią w ..... Wuja dowiesz się na seoinfo.edu.pl, Fu*k Google ......Ask me .... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz rodzi się pytanie, czy aby na pewno rzeczywistym autorem była kobieta.... :>

Postrasz prawem, w takich sytuacjach nie ma co dyskutować. Na forum prawnym znajdziesz jakieś porady z tym związane. Zwykle jeden mail wystarcza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pod koniec 2009 roku zakupilismy serię artykułów (wraz z wyłacznymi prawami autorskimi), na co mamy umowę, rachunek i całą korespondencję mailową z określeniem tematów i otrzymaniem mailem gotowych artykułów.

Tutaj moze byc ukryty glowny punkt calej sytuacji. Mozliwe, ze ktos od kogo zamawiales artykuly sam je skopiowal z jakis innych stron i wiedzac, ze nie mozna ich odnalezc w Google Ci je sprzedal (np. poszukal niezaindeksowanych podstron jakis serwisow).

Prawdziwy autor sobie umiescil artykul na Artelis. Ja bym na Twoim miejscu podchodzil do tego ostroznie jak nie masz absolutnej pewnosci, ze artykuly byly napisane. Napisz np. do tej osoby co Ci je sprzedala, ze przygotowujesz proces i ze ich powolasz jako autorow tych tekstow, bo beda niezbedni do wyjasnienia tej sytuacji, wtedy zobaczysz ich reakcje. Jak bedziesz z gosciem walczyc na drodze prawnej, a on udowdoni, ze to on jest autorem to sie niezle wpakujesz.

Natomiast jak Ci co pisali skopiowali te teksty to mozesz miec jedynie roszczenie do nich zeby Ci zwrocili za nie kase + cos ekstra.

Ja osobiscie kilka razy kupilem teksty, ktore niby byly pisane, a sie okazaly skopiowanymi lub odsprzedanymi ponownie. Kilka razy tez przylapalem osoby, co na beszczela sprzedawaly teksty z innych serwisow jako unikalne i pisane wlasnorecznie, a w google mozna bylo sobie bez problemu wszystko odszukac.

kodeks-logo-baner-pio.jpg

Blog z informacjami o prawnych aspektach związanych z funkcjonowaniem internetu, w tym problematyka dotycząca SEM i SEO. organisciak.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I oczywiście żadnego procesu nie wytoczyłeś, podobnie jak nie wytoczy @bajkowy domek. Piszecie, żeby sobie ulżyć, bo co może faktycznie podążycie drogą sądową w Polsce za artykuł za 100zł...

Tyle RSSów uruchomionych idzie, pełnych duplikatów, nieraz żywcem całe strony skopiowane. Robią to osoby z tego forum, jakoś nie słyszy się o poniesieniu przez nie konsekwencji. Bolą bany na ich regionalki, to że na nich full kopi to szczegół ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a to trzeba załatwić sobie pozwolenie na kopiowanie i publikację rssów, poszukać takich rssów gdzie serwis wyraża zgodę (a są takie zapewniam które same zachęcają). i kopiować takie treści które nie podlegają prawom autorskim, że nie wspomnę o zasysaniu swoich własnych rssów . Podstawą jednakże jest zachowanie nie przekraczania 20% duplikacji .....

Przestałem olewać Skuteczne SEO . Zanim zapytasz gugla naucz się zadawać pytania ....

Moja  fotografia kulinarna  :D Jak Ciebie robią w ..... Wuja dowiesz się na seoinfo.edu.pl, Fu*k Google ......Ask me .... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam serdecznie zgłaszanie podobnych spraw na Policję. Nasi rodacy (nie uogólniając, ale mnóstwo uwielbia, nawet mogę wskazać mistrzów z tego forum) kochają kraść treść, albo dostawiać swoje linki do cudzej pracy. Ja się zawsze na taką okoliczność gotuję i jak ktoś przegnie pałę to ma z miejsca, bez uprzedzenia sprawę zgłoszoną na Policję. Bezproblemowa operacja na najbliższym posterunku.

Co do odszkodowań - Remiss - polecam Ci wziąć sobie ode mnie jakiś artykuł. Zobaczysz czy skończy się na 100zł... Samych kosztów sądowych zasądzą Ci kilkaset złotych (co już jest sporą satysfakcją), a wykorzystanie cudzych własności intelektualnych - de facto sky is the limit.

Generalnie taka dobra rada do wszystkich idiotów, którzy kradną treści/linki - gra niewarta świeczki, o czym prędzej czy później wszystkim wam przyjdzie się dowiedzieć. Zatem co do rad - jak już ktoś kradnie treść/linki - niech odkłada kasę na prawnika i odszkodowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carnagge - masz rację, że przyda się kilka kolejnych dowodów

1. mam oświadczenie prawdziwego autora o tym, że jest autorem i że zgadza się wystąpić jako świadek na potwierdzenie swych słów

2. Z panem [edytka: wymazanie danych] rozmawiałem dzisiaj dwukrotnie - telefony mają taką fajną opcję jak nagraj rozmowę - byłem nawet grzeczny i na początku drugiej rozmowy poinformowałem go o fakcie nagrywania i poprosiłem o odpowiedź na pytanie, czy na pewno on jest autorem tego artykułu a jeśli tak to kiedy powstał - pan [edytka: wymazanie danych] potwierdził, że to on go napisał w dniu publikacji na artelisie, czyli 29.09.2010 - tak się nieszczęśliwie dla niego składa, że web.archive.org ma zaindeksowany ten artykuł z datą 10.06.2010 - czyli ponad 3 miesiące zanim go napisał - a jeszcze ciekawiej się robi, gdy spojrzymy na układ treści - kropka w kropkę, przecinek w przecinek, linijka w linijkę - ot kombinacja klawiszy ctr+c, potem ctr+v

tylko linki zmienił na inną stronę (gdyby je zostawił do naszej strony to pewnie bym się nie czepiał :) )

kolejny dowód - mam maile z effectusa z potwierdzeniem założenia konta, a później z potwierdzeniem, że artykuł został dodany

@pffshop.pl - a Tobie wódki dać, dobrze gadasz ;)

wiecie, każdy ma swoje zdanie na poszanowanie praw autorskich i na budowę zaplecza (unikalny lub zasysany kontent) - ilu czytających tyle opinii i nie zamierzam z nimi polemizować ani nikogo "prostować"

ale nie widzę powodu, dla którego mam nie zawiadomić prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - dowody mam

a skoro pan [edytka: wymazanie danych] jest (jak twierdzi) faktycznie autorem to będzie miał znakomitą okazję do wykazania tego - przy okazji może kondycji nabierze gdy kilka razy się przebiegnie na komendę / prokuraturę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest walka z wiatrakami, ale skrajnie chamskie jest już jak ktoś podbiera twój tekst i dodaje do precli, a to najprawdopodobniejsza wersja w tym przypadku, a może sam dodałeś i zapomniałeś :)

Żadne tam organy prawne/ścigania raczej nie pomogą. Raz że niska szkodliwość czynu, dwa że nie jesteś autorem tekstu, trzy że nie wiadomo kto właściwie jest tym złodziejem/oszustem. Można dotrzeć do wszystkiego, ale kto to będzie robił przy jakimś tekście za 5zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a może sam dodałeś i zapomniałeś ;)

ano dodałem - do effectusa

ano zapomniałem - akurat dzisiaj naszła mnie ochota na posprawdzanie, co zostało w sieci z zeszłorocznej pracy, wcześniej jakoś mi to umykało w natłoku innych spraw

no i trafiłem na artelis, ale nawet przy mojej sklerozie z całą pewnością nie mam na imie [edytka: wymazanie danych] , nie nosze nazwiska [edytka: wymazanie danych] i nie rozmawiałem dzisiaj sam ze sobą - tu na wypadek, gdyby mi się bilobil skończył i aptekę zamknęli przed nosem to jest zarejestrowana rozmowa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@pffshop.pl - jak nie wiesz o czym piszesz to nie wprowadzaj innych w błąd. Proponuje wszystkim zainteresowanym poczytać orzecznictwo w sprawie niskiej szkodliwości społecznej. Naprawdę uważasz, że sąd karny będzie się zajmował jakimiś artykułami za kilkadziesiąt złotych?

@bajkowy - nawet jeżeli Pan Baryś faktycznie skopiował ten artykuł z innej strony i wrzucił go na artelis to jaka jest szkodliwość społeczna tego czynu? Żadna.

Art. 115. kk.§ 2. Przy ocenie stopnia społecznej szkodliwości czynu sąd bierze pod uwagę rodzaj i charakter naruszonego dobra, rozmiary wyrządzonej lub grożącej szkody, sposób i okoliczności popełnienia czynu, wagę naruszonych przez sprawcę obowiązków, jak również postać zamiaru, motywację sprawcy, rodzaj naruszonych reguł ostrożności i stopień ich naruszenia.

Gdyby sądy karne brały się za artykuły warte kilka złotych żylibyśmy w policyjnym państwie. Zgłoszenie sprawy na policję w przypadku niskiej kwoty skończy się jej umorzeniem w taki lub inny sposób. Jedyną sensowną drogą jest powództwo cywilne, ale tutaj mamy koszty i gra staje się nie warta świeczki. Jednakże sam fakt możliwości wytoczenia powództwa cywilnego zapewne skutecznie odstraszy wszelkich zainteresowanych brzydkim wykorzystaniem tekstów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności