Skocz do zawartości

Szkolenia z obsługi oprogramowania


zergavis

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Mam takie pytanie nie bardzo pasujące do któregokolwiek z działów, dlatego pisze tutaj.

Mam firmę, która opracowuje i prowadzi różnego rodzaju wdrożenia oprogramowania oraz szkolenia dla pracowników. Powiedzmy z obsługi OpenOffice dla pań w biurze.

Ostatnio zgłosił się do mnie klient, który dla dwóch swoich pracowników chce zamówić szkolenie z programu Corel Draw 9. Chce dla tych pracowników także jakieś certyfikaty umiejętności tudzież zaświadczenia z przeprowadzonego kursu, które mogły by im się gdzieś tam przydać.

Nie orientujecie się może, czy trzeba mieć jakieś uprawnienia do wystawiania takich papierków?

Kursy prowadzą u mnie ludzie z z uprawnieniami pedagogicznymi, tj tacy którzy mogą uczyć w szkołach.

Na chłopski rozum zaświadczenie z odbytego kursu (wraz ze spisem materiału), czy też certyfikat mogę sobie spokojnie wystawić komuś, a tylko i wyłącznie od dobrej woli przyszłego pracodawcy zależy, czy mu takie coś uzna.

Natomiast jeśli chodzi o Certyfikat Umiejętności, to należało by po szkoleniu przeprowadzić jakiś egzamin. Warunki uznania takiego papierka również chyba zależą od przyszłego pracodawcy j/w. Nie wydaje mi się także konieczne wymaganie jakichś uprawnień do wystawiania tego typu papierów.

Niemniej wole zapytać Was o zdanie - może ktoś się z takim czymś juz spotkał/ma znajomego etc. Będę wdzięczny za każdą sugestie/informacje :peace:

Pozdrawiam,

Z

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możes z wystawić własny certyfikat z pieczątką swojej firmy, nazwiskiem prowadzącego kurs itp.

A sprawą osoby przyjmującej kogoś do pracy jest czy go uzna czy nie.

Porawdziłem szkolenia sponsorowane producentów z branży IT w ramach działu marketingu firmy w której pracowałem. Szkolenie typu "jak poskładać serwer używając płyty marki A, procesora marki B, pamięci marki C itp", występowali również przedstawiciele producentów. Potem papier certyfikatowy z DeepotOffice - ładny wydruk i wysyłałem.

Miesiąc później potrfiłem jescze mieć telefony od ludzi którzy nie dostali tego "szalenie ważnego" certyfikatu.

A teraz wnioski - tyczą się bardziej klientów nie Ciebie.

a ) Co za idiota przyjmuje do pracy na podstaiw papierków a nie prostego sprawdzianu umiejętności

b ) Ludzi nadal nie rozumieją, że można robić kurs dla wiedzy, a nie paierka.

c ) idioci z punktu a napędzają punkt b

I moja bardzo subiektywna opinia.

Powinno się zakazać szkoleń z "obsługi programu" - to kaleczenie umysłu ludzi. Nauczenie kogokolwiek obsłługi Corela - NIC ale to nic nie daje. Już szczytem je uczenie konkretnej wersji :).

Żeby nauczyć kogolwiek pracy programach typu CorelDraw czy Adobe ilustrator: nalezy wporawdzić kogoś w szeroki zakres wiedzy typu:

a) pojęcia grafiki wektorowej i rastrowej

:) przestrzenie barw i schematy barw, kalibracja sprzętu

c) pojęcie pracy na obiektach i warstwach

d) wstęp do typografi (chmm może Corel tu nie jest najszczęśliwszym narzedziem :/)

e) zasady kopozycji (tak tak !), podstawy perspektywy

f) formaty zapisu plików graficznych (z podziałem na wektorowe, rastrowe i opisowe)

Jeżeli ktoś twierdzi, że nie jest to mu potrzebne to może wystarczy użyć funkcji graficznych w Wordzie?.

Noż mi się w kieszeni otwiera jak widzę takie ogłoszenia w gazatach ze ... znajmością progarmu ABC w wersji XYZ.

dwie historyjki:

Pamiętam jak przychodziłem do pracy zapytano się mnie czy znam dobrze PowerPointa (odpowiadziałem prawdę, że go w zyciu nie ruszałem), ale powiedziałem to napewno nie problem - nie przekonałem rozmówczyni. Na drugi dzień miałem drugi etap rozmów i przygotować pewne marketingowe zadania - wszystko przyniosłem w Power Poincie i wyjąśniało się co to znaczy "nie problem".

Ale ludzie tego nie rozumieją. Dla 75% ludzi z tego forum zrobienie kilku prostych slajdów w PowerPoincie to pikuś - ale kiedy bedą ich przyjomować ich do pracy będą się pytac o stopień znajomości programów - nie bacząć na ich wiedze ogólną i "obycie" z oprogramowaniem.

W innej pracy 80% osób miało wyższe wykształcenie i deklarowało dobrą albo bardzo dobrą znajomość excela popartą często certyfikatami. W praktyce tylko 5% z nich potrafiło wykonac najporosze zestawienia wymagające użycia tabeli przestawnej, funkcji jeżeli, ewentualnie wyszukaj.pionowo (jeden problem można rozwiązac na kilka sposobów w każdym używając tylko jednej z tych funkcji)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możes z wystawić własny certyfikat z pieczątką swojej firmy, nazwiskiem prowadzącego kurs itp.

A sprawą osoby przyjmującej kogoś do pracy jest czy go uzna czy nie.

Dzięki, tak też właśnie myślałem.

A teraz wnioski - tyczą się bardziej klientów nie Ciebie.

a ) Co za idiota przyjmuje do pracy na podstaiw papierków a nie prostego sprawdzianu umiejętności

b ) Ludzi nadal nie rozumieją, że można robić kurs dla wiedzy, a nie paierka.

c ) idioci z punktu a napędzają punkt b

Nic nie poradzisz na to, ze w tym kraju taka mentalność panuje. Osobiście też pierwszy raz spotykam sie z tym, że ktoś chce jakiś papier. Myślę że po części wynika to z faktu, że ów "certyfikat" jest jakby materialnym potwierdzeniem pieniędzy, które pracodawca wydał na szkolenie.

I moja bardzo subiektywna opinia.

Powinno się zakazać szkoleń z "obsługi programu" - to kaleczenie umysłu ludzi. Nauczenie kogokolwiek obsłługi Corela - NIC ale to nic nie daje. Już szczytem je uczenie konkretnej wersji :).

Wiem, paranoja, niemniej klient ma w swoim biurze licencje jednostanowiskową na tą właśnie wersje programu i nie interesują go inne wersje, tylko ta konkretna :)

Że szkolenie nic nie daje - to jest tylko po części prawda. Wiadomo że po kursie z obsługi programu taki człowiek zapomina jakieś 80% materiału. Jeśli nie pracuje z programem na codzień, to zapomina resztę w ciągu miesiąca. Dlatego daje ludziom materiały z kursu (szczególnie przydatne w przypadku pań z biura) w wersji drukowanej oraz elektronicznej. To sie bardzo przydaje, bo zazwyczaj po tygodniu pani z biura nie pamięta jak sie robiło tabelkę w OOo :) Wtedy sięga do "ściągi" i jakoś sobie radzi. Oczywiście nie mam nic do pań z biura - po prostu z nimi mam najczęściej do czynienia i dlatego podaje jako przykład.

Już nie wspominam o fakcie, że podczas wdrażania całkowicie nowego oprogramowania, np księgowego, szkolenie jest przymusowe. Tylko i wyłącznie dlatego, że prawie nikomu nie chce się czytac manuala do programu :)

Żeby nauczyć kogolwiek pracy programach typu CorelDraw czy Adobe ilustrator: nalezy wporawdzić kogoś w szeroki zakres wiedzy typu:

[ciach]

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co napisałeś powyżej. Próbowałem to nawet tłumaczyć osobie zamawiającej kurs. Niestety nie da sie. Facet chce, żeby dwie kobiety od niego z biura "umiały pracować w Corel Draw 9" - czytaj: umiały z kilku zdjęć, paru dupereli graficznych oraz tekstu poskładać jakiś plakat lub broszurę. Po co im zasady kompozycji? To kobiety - mają zmysł artystyczny! Po co im wiedza o kolorach oraz o przygotowywaniu dokumentu do druku? Tym sie zajmie drukarnia! Co z tego ze panie będą umiały wstawić tekst i obrazki do Corela, skoro będą im wychodziły jakieś potwory? To jest nieważne - ważne jest, że już nie trzeba będzie płacić grafikowi z zewnątrz za wykonanie tej pracy!

To jest właśnie typowa polska mentalność - i nic na to nie poradzimy...

Na koniec powiedziałem facetowi, że aby nauczyć panie takich podstawowych czynności, wystarczy zrobić toturial w Corelu. Niestety - po zrobieniu go nie da się wydrukować żadnego certyfikatu, wiec on nadal woli szkolenie opracowywane specjalnie dla dwóch osób od podstaw, które go na pewno nie będzie kosztować mniej niż 500 PLN/brutto/osoba...

Jeżeli ktoś twierdzi, że nie jest to mu potrzebne to może wystarczy użyć funkcji graficznych w Wordzie?.

Żeby zrobić plakat z jakimś krzywym tekstem i zdjęciem, to word wystarczy aż za nadto. Elementarna uczciwość wymaga wytłumaczenia klientowi takich spraw. Ja to zrobiłem. Skoro się upiera to przecież nie zrezygnuje dla idei, ponieważ zawsze znajdzie się ktoś, kto takie szkolenie dla niego przeprowadzi.

Noż mi się w kieszeni otwiera jak widzę takie ogłoszenia w gazatach ze ... znajmością progarmu ABC w wersji XYZ.

Śmiej się - mam kumpla studenta, który "dorabia sobie" na programowaniu i robieniu stron www. Jakiś rok temu zgłosił się do niego facet który chciał stronę internetową. Przy czym faceta (właściciela firmy) nie interesowało portfolio kumpla - chciał "certyfikaty i zaświadczenia" potwierdzające znajomość technologii w jakich robi sie strony www (html). No to co biedny student miał zrobić - zaprojektował sobie w photoshopie "certyfikat", wydrukował, przedstawił klientowi i dostał tą robotę. Jako że klienta nie interesowała strona powyżej 400 pln ("bo takie są ceny rynkowe - 300 pln to już zdzierstwo a co dopiero 400!") - dostał stronę na ramkach, tabelkach, w czystym html z kilkoma obrazkami. Po prostu potwór :> Zresztą - chęć posiadania stron internetowych "dla szpanu" przez firmy, to juz OT.

Pozdrawiam,

Z

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co im wiedza o kolorach oraz o przygotowywaniu dokumentu do druku? Tym sie zajmie drukarnia!

yess! ileż to razy dostałem do zaświecenia .cdry z bitmapami 72dpi bo pani Halinka wrzuciła foty ze strony firmowej jak szef kazał :D

finalnie zazwyczaj kompletna przeróbka, zupełnie nowy projekt bo lepszych zdjęć oczywiście nie ma, tak więc podwójna praca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności