Skocz do zawartości

Cyt. "Google zmienia sposób działania wyszukiwarki"


krzysiek_web

Rekomendowane odpowiedzi

O czym tu dyskutować? Jak zawsze chodzi o dobro użytkowników i kreowanie obiektywnych wyników w oparciu o bezstronny i niemal doskonały algorytm, wspierany częsciowo działaniami ręcznymi :)

- Reklama -

Podatki we Wrocławiu: biuro podatkowe wrocław

Miejscówa do parkowania przy Okęciu: parking okęcie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko ten cały bełkot jest ściśle umiejscowiony w czasie - jest to zwykła zasłona dymno-propagandowa przed kilkoma poważnymi wpadkami (Wenecja, Pingwin) oraz odwrócenie uwagi od zwiększenia "powierzchni płatnej" w wynikach naturalnych.

Z Wenecją dali ciała bo wpisując frazy produktowe internauci domyślnie szukają nie lokalizacji tylko towarów w internecie (jak ktoś szuka lokalizacyjnie to daje operator miasto)

Pingwin zaś umożliwił działanie na szkodę konkurencji na chyba największą obecnie skalę i teraz główkują jak to zneutralizować

Moja  fotografia kulinarna  :D  Fu*k Google ......Ask me .... Chcesz nauczyć się strzelać? Nasza nowa strzelnica w Gdyni, nówka nie śmigana ;) W Gdańsku też mamy strzelnicę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślicie że linki przestaną mieć wpływ na pozycjonowanie?

Twórcy stron je tworzą, a algorytm plus pewna mądrość innych użytkowników sieci decyduje o tym, na jakiej pozycji te strony są w wyszukiwarce.

Szpiegowanie poczynać sieciowych użytkowników Chrome (oraz nadawanie im rankingu zaufania), co przekładać się będzie na pozycje stron, moim zdaniem na coś takiego się zapowiada od dłuższego czasu, ale tym także idzie manipulować, chociaż trudniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Linki to podstawa algorytmu Google i moim zdaniem to będzie trwać tak długo, jak długo Google będzie na szczycie. Tylko nowy gracz może to zmienić. Każda duża zmiana zrobi ogromny bałagan w serpach i da szanse tym samym jakiejś konkurencyjnej wyszukiwarce. Nie zaryzykują tego.

Zresztą co za różnica czy linki układają ten ranking czy coś innego. Im nie zależy na najlepszych możliwych wynikach, bo będzie mniej kasy z AdWords. Teraz jest dobrze. Oni udają, ze mają dobry i odporny na manipulacje algorytm, my układamy im dobre wyniki, czasami pogrożą palcem i pokażą kto jest ważniejszy. To taka forma wzajemnego pasożytnictwa.

Sukces Google, to stworzenie wystarczająco trudnego środowiska do konkurowania, aby nie opłacało się pchać w TOP totalnego spamu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma to jak dobra teoria spiskowa. Po kilku latach błogiego spokoju niektórzy zapomnieli, że Google to nie jest ogólnoświatowe dobro ludzkości, ale prywatna firma.

Nikt nikomu nie broni używać sobie do szukania Binga czy Yandexa. Sprawdzam sobie tam czasami różne rzeczy, ale to nie jest jeszcze stan wyników, z których by się dało korzystać na stałe.

Linki to wciąż podstawa, ale widać, że tracą bardzo powoli na znaczeniu w miarę jak wyszukiwarki nauczą się gromadzić, interpretować odpowiednio wszelkie sygnały społecznościowe, mówiące o reputacji treści i jego autora. O taką "mądrość użytkowników" chodzi. I Google ma już odpowiednie patenty na to.

Chcesz widzieć wysoko w serpach artykuł na tematy zdrowotne pisany przez anonimowego "preclarza" po gimnazjum, który dopalił sobie stronkę MFA ruskimi wynalazkami czy tekst z bloga lekarza, który ma imię i nazwisko, profil na Facebooku, G+ i jest znany, śledzony i cytowany w środowisku medycznym?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

G+ się zawinie zanim czynniki społecznościowe staną się wartościowe na tyle, żeby zastąpić linki ;)

przez wszystkie przełomowe zmiany w algorytmach już teraz są frazy których fizycznie NIE DA SIĘ sprawdzić w G bo TOP100 jest ciężkim spamem i jak trend się utrzyma to G będzie żyło z Androida i setek innych produktów, ale nie z wyszukiwarki.

natomiast podlinkowany artykuł jest tragiczny, dawno takiego bełkotu nie czytałem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz widzieć wysoko w serpach artykuł na tematy zdrowotne pisany przez anonimowego "preclarza" po gimnazjum, który dopalił sobie stronkę MFA ruskimi wynalazkami czy tekst z bloga lekarza, który ma imię i nazwisko, profil na Facebooku, G+ i jest znany, śledzony i cytowany w środowisku medycznym?

Do lekarza się chodzi osobiście. Poszerzanie wiedzy medycznej na nieznanych blogach szkodzi zdrowiu. Pomyśl zanim napiszesz proG bełkot bo G nie zagwarantuje ci jakości takiego bloga.

nihil fit sine causa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności