Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

wdam się w polemikę,

 

nie realizuję zleceń na zamówienie, tylko piszę i wystawiam swoje "dzieło" na giełdzie - więc trudno, w tym zakresie mojej pracy nazwać mnie copywriterem,

 

po za tym widzę jeszcze jedno zagrożenie - jeżeli idziemy tokiem myślenia wyżej prezentowanym, to czy na pewno mamy jeszcze do czynienia z umową o dzieło, czy nie jest to już umowa zlecenie.

Wniosek: (moim zdaniem) - należy rozdzielić pracę copywritera piszącego na konkretne zlecenie, a pisanie na giełdę tekstów.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kasia_Maciek masz rację ale z urzędem skarbowym to nic nie wiadomo Giełda postanowiła zagrać ostrożnie bo nic nie wiadomo z US. Oni swego czasu ścigali fotografów wystawiających swoje prace na stockach bo uważali że powinni mieć działalność gospodarczą.

@GieldaTekstow.pl jak to jest z autorami książek itp?  Faktycznie u Was to nie są zwykłe zlecenia, tylko wystawianie na sprzedaż dzieł pisarskich, coś a la galeria sztuki

dymna.jpg

Przyjaźń psa na całe życie. ZAGINĄŁ DOM

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

autorzy książek i publicyści są wymienieni do 50% kosztów uzyskania,

 

właśnie podatki to moja dziedzina i dlatego widzę ryzyko związane dodatkowo z ZUS - tym bardziej, że spotkałam się z sytuacją (jeszcze przed zmianą ustawy), że ZUS przygotowanie wykładu na konkretny temat zakwestionował jako dzieło,

tym bardziej z ostrożności trzeba sprawę prześwietlić - np. przygotowanie opisu 100 par konkretnych przedmiotów nie jest tym samym co wystawienie na sprzedaż artykułu, który musi być unikatowy, bo w przeciwnym przypadku jest plagiatem,

więc jeżeli tworzę unikatowy artykuł (który np. może być częścią np. zbioru opowiadań) to nie mam praw autorskich. To w takim razie, kiedy mamy do czynienia z publicystyką czy pisaniem książek? - to zależy od ilości stron, od miejsc gdzie się zbiera informacje, od czego?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i jeszcze jedno

 

ze strony SETUGO 

Wracając do tematu autorskich tekstów pisanych na zlecenie, próbowaliśmy umiejscowić je w odpowiedniej grupie działalności wymienionych przez ustawodawcę. Jedyna pozycja, gdzie można by się pokusić o kwalifikację tego rodzaju usług, to „działalność publicystyczna

 

przecież ja nie piszę na zlecenie

1 minutę temu, jimmi napisał:

@Kasia_Maciek według mnie od humoru urzędnika, który z tego co słyszymy ma za zadanie znaleźć dziurę w całym (

 

mogło SETUGO , ale jeszcze może wystąpić po indywidualną interpretację, chociażby po to aby się raptem nie okazało, że jest to zlecenie

jest krótka ścieżka - w końcu mamy Konstytucję dla Biznesu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani Kasiu pozwolę jeszcze dorzuć do koszyczka parę rzeczy do przemyśleń na ten temat. 

 

Czy to już nie jest umowa zlecenie? A no właśnie. W dzisiejszych czasach gdy ZUS wydaje interpretację zgoła odmienne niż wcześniej i tworzy niejako swoje prawo https://kadry.infor.pl/wiadomosci/766544,ZUS-upomina-sie-o-zalegle-skladki-za-umowy-zlecenia-z-lat-20082017.html to można się obawiać że faktycznie będzie chciał udowodnić że są to umowy zlecenia. Jeżeli będzie to uczeń do 26 roku życia to jeszcze nic strasznego się nie dzieje, ale jak nie? To robi się pewien problem. 

 

Z drugiej strony ustawa o prawie autorskim w art. 1 definiuje przedmiot prawa autorskiego "Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór)". Wiec można powiedzieć że mamy jednak prawa autorskie, ale bez możliwości zastosowania 50% kosztów. 

 

Czy jest różnica pisząc na zlecenie, a wystawiając gotowy tekst w internecie?

Wydaje się że nie ma tu żadnej różnicy. Przez analogię. Jeżeli architekt przygotuje plany gotowego domu i wystawi je na sprzedaż w internecie, a drugi architekt da ogłoszenie że wykonuje takie plany i przygotuje je pod konkretne zlecenie (zamówienie) to w efekcie powstaną te same plany czyli dzieło i bez różnicy jest tutaj forma oferowania ich sprzedaży lub wykonania. 

 

Wiem że są to wolne przemyślenia bo jak zostało zauważone wyżej dużo może zależeć od "humoru urzędnika". Wiadomo że taki humor wiąże się niekiedy z postępowaniem odwoławczym, który niestety trwa bardzo długo i do końca nie wiadomo jak się skończy. Na pewno z upływem czasu będą pokazywać się komentarze specjalistów w tej dziedzinie. Jednak najbezpieczniejsza będzie tutaj indywidualna interpretacja podatkowa o ile ..... będzie po naszej myśli.  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wiesław Sikora @jimmi  Oczywiście zgadzam się, jeżeli o obrazy, o architekturę, ale nie zawsze jeżeli chodzi o copywriter. Bo zapytam przewrotnie - gdzie mamy "dzieło" jeżeli pracą jest opis produktu. Tu jest problem - granica jest płynna i niestety znowu powstał bubel legislacyjny.

Widzę oczami wyobraźni spór w Urzędzie - Pani swoje, a ja swoje. Co Pani w US powie jak powołam się na Konstytucje dla Biznesu i punkt o domniemaniu uczciwości:

  • Domniemanie uczciwości przedsiębiorcy

Przedsiębiorca nie musi udowadniać swojej uczciwości, wątpliwości co do okoliczności konkretnej sprawy będą rozstrzygane na korzyść przedsiębiorcy.

 

 

@GieldaTekstow.pl - jeszcze jedna uwaga dotycząca wypłat - prawo nie powinno zadziałać wstecz, czyli nie powinno się brać daty złożenia zlecenia na wypłatę, a datę wykonania pracy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kasia_Maciek tak niestety u nas są tworzone i wprowadzane przepisy prawne. Musi minąć kilka ładnych lat zanim zostanie to unormowane. Obstawiam że na początku urzędy będą wydawać bardzo różne interpretacje (sprzeczne ze sobą) co będzie powodować iż Pan Minister będzie musiał wydać interpretację ogólną. Pytanie ile to potrwa. I co w między czasie będą robić urzędy skarbowe. 

 

@Kasia_Maciekbardzo jestem ciekaw opinii Waszego księgowego. Proszę dać znać po nowym roku jakie jest Jego stanowisko. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kasia_Maciek dlatego najbezpieczniej rozliczać się za pomocą FV, a powoływać się konstytucję itp możesz urzędy wiedzą swoje, a udowadnianie że nie jest się wielbłądem to norma.

Myślę że jeszcze trochę i będzie sporo copy w inkubatorach. 

dymna.jpg

Przyjaźń psa na całe życie. ZAGINĄŁ DOM

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GieldaTekstow.pl  przepraszam za namolność, ale sprawa jest pilna. Ponieważ nie przekonało mnie stanowisko Waszej Księgowości podsyłam interpretacje Dyrektora Izby Skarbowej w Poznaniu - dotyczy to VAT-u, ale definiuje copywritera. 

https://interpretacje-podatkowe.org/podatek-od-towarow-i-uslug/ilpp2-4512-1-273-16-4-akr

 

@jimmi ja wyznaję zasadę, że to Urząd ma mi udowodnić,  że popełniłam błąd. To nie te czasy, aby decyzja zależała od "widzi mi się" - tylko nie wolno się bać, ani poddawać. I zależy również od tego ile można stracić.

 

Wszystkiego najlepszego w całym 2018

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kasia_Maciek przeglądam tę interpretację i moim zdaniem ona potwierdza to że cały czas mówimy o umowie o dzieło. Na tej podstawie możemy przekonać "urzędnika" że to jest umowa o dzieło. Jednak co do zastosowanie kosztów w wysokości 50% od 01.01.2018 będzie trudniej ponieważ ustawodawca w art. 9a) nie wymienił wprost copywritera. Czyli nie możemy go przypisać ani do dziennikarstwa ani do publicystyki. 

 

Moim zdaniem od 01.01.2018 roku to dalej są umowy o dzieło jednak bez możliwości zastosowania 50% kosztów (wyklucza to ustawa o PIT). Biura z którymi kooperujemy mają te same zdanie jednak czym więcej opinii i dyskusji tym lepiej bo może ktoś namierzy oficjalną definicję mówiącą że "copywriter to element dziennikarstwa". Wtedy nie będę miał żadnych wątpliwości co do zastosowania kosztów. 

 

Proszę o info jak dojdzie do "burzy mózgów" z Pani księgowością. Będę czekał do jakich wniosków Pani doszła, bo bardzo mnie to interesuje. Tak jak Pani pisze "sprawa jest pilna".

 

@Kasia_Maciek co do "widzi mi się" urzędnika mam identyczne zdanie. Nie wolno dać się zastraszyć ale trzeba również przeliczyć co można stracić a ile zyskać.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wiesław Sikora zgadza się, tylko rozpoznaje go jako osobę piszącą na zlecenie  między innymi "teksty promocyjne, reklamowe i wizerunkowe", 

z tym nie mam problemu, ale mam z klasyfikacją osób, które piszą teksty i wystawiają na sprzedaż.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności