Skocz do zawartości

Książka "4-godzinne ciało" - opinie


Karol S

Rekomendowane odpowiedzi

4-Hour Workweek - bardzo trudne do zrealizowania założenie, jednak książka generalnie inspirująca i pokazująca pewną drogę. Ogólnie rzecz biorąc polecam, byle nie chwytać każdej drobnostki jak leming i nie traktować Ferrissa jako nieomylnego guru. A 4-godzinnego ciała nie czytałem, więc się nie wypowiem. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś czytał i stosował :)?

Przymierzam się do zakupu i chciałbym poznać wasze opinie. Szczególnie interesuje mnie część o (...) zrzucaniu kg.

Kwestia krótszego snu również mnie bardzo interesuje ale co do zrzucania wagi, to już na pierwszy rzut oka widać, że to bujda na resorach i może źle się skończyć. Oto kawałek opisu książki z jednego ze sklepów:

Dowiesz się (na każdy temat wystarczy maksymalnie 30 minut):

• Jak schudnąć 10 kilogramów w ciągu 30 dni (bez ćwiczeń) na superprostej diecie Slow-Carb

• Jak zapobiec przyrostowi tkanki tłuszczowej w okresach obżarstwa (Boże Narodzenie, święta, weekendy)

• Jak zwiększyć redukcję tkanki tłuszczowej o 300% za pomocą kilku worków lodu

• Jak Tim zapewnił sobie 15-kilogramowy przyrost mięśni w ciągu 28 dni – nie zażywając sterydów i spędzając w siłowni w sumie 4 godziny

Nie trzeba być ekspertem aby wiedzieć, że nie jest możliwe spalenie 10 kilogramów tłuszczu w ciągu 30 dni - to bardzo prosta matematyka i chemia. Skoro 1 gram tłuszczu zawiera 9 kcal to 10 kg będzie zawierać 90 000 kcal. Dzieląc to przez 30 dni musielibyśmy mieć każdego dnia deficyt kaloryczny równy 3000 kcal zakładając, że organizm spalałby wyłącznie tłuszcz, co oczywiście jest nierealne. Zresztą przyjmuje się, że na dietach redukcyjnych powinno się utrzymywać deficyt nie większy niż 500 kcal/doba więc ten byłby sześciokrotnie wyższy.

Przy takim podejściu tłuszcz byłby ostatnią rzeczą, jaką spalałby organizm - wcześniej byłyby to zapewne glikogen, później mięśnie i trochę tłuszczu a finalnie zapewne skończyłoby się to w szpitalu ;)

Tak samo nierealny jest 15-kilogramowy przyrost tkanki mięśniowej w ciągu 28 dni. Pomijając w ogóle fakt, że tak duży przyrost jakiejkolwiek masy (chociażby i tłuszczu) byłby bardzo trudny w tym okresie czasu, z upodobania do cyfr muszę posłużyć się konkretami ;)

Aby osiągnąć powyższy przyrost, organizm musiałby codziennie zbudować 530g mięśni. Jedynym budulcem mięśni jest białko, więc każdego dnia musielibyśmy dostarczyć go w ilości co najmniej 530g zakładając, że jego przyswajalność wynosiłaby 100% (normalnie jest to od 40% do 80%) oraz że całe białko byłoby wykorzystane wyłącznie do budowy mięśni (co nie jest realne).

Zakładając nawet, że nasz "paker" to kawał chłopa i waży 120kg (czyli posiada ok 90kg suchej masy ciała) to nie powinien w żadnym przypadku przekraczać dobowej podaży białka ponad 3g/kg suchej masy ciała = 270g i jest to już górna granica. Jak łatwo można policzyć, musiałby zjeść co najmniej drugie tyle, aby chociaż w teorii móc liczyć na zakładane wzrosty. Oczywiście tak wysokie spożycie białka zapewne szybko skończyłoby się niewydolnością nerek, które bardzo obciąża nadmierna jego podaż, dlatego budując masę mięśniową stosuje się ilości rzędu 2,5-2,8g/kg SMC.lub mniej. Oczywiście, jeśli "paker" byłby lżejszy, to normy byłyby przekroczone jeszcze bardziej. Gdyby przyjąć rzeczywistą przyswajalność białka, to wywindowałyby już w kosmos ;)

Tym, którzy chcą zrzucać kilogramy mogę powiedzieć tylko jedno i radzę dobrze sobie to zapamiętać - tak samo jak miesiąc obżarstwa nie zrobi z Ciebie grubasa, miesiąc diety nie zrobi z Ciebie atlety.

Każdy doskonale wie, jak długo pracował na swoją obecną "sylwetkę". Jeśli obżerałeś się gów***em przez lata, to nie licz że naprawisz to w miesiąc. I nie wierz w cuda - tłuszczu nie da się wypocić, nie da się wysikać, nie da się wycisnąć, nie pozbędziesz się go z wydechem, przez skórę czy jakkolwiek inaczej. Są tylko dwie drogi, aby zmniejszyć ilość tkanki tłuszczowej:

1. Zamiana na energię

2. Usunięcie operacyjnie

Jeśli chcesz zamieniać na energię to pamiętaj - gram tłuszczu to 9 kcal. W takim razie spalenie 1 kg tkanki tłuszczowej równa się wydatkowi energetycznemu w wysokości 9000 kcal - to 18 dni z deficytem 500 kcal/doba ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Darq:

Szacun :) Jestem pod wrażeniem :)

Moje skromne przemyślenia na temat pozycjonowania próbuję przedstawiać na blogu -> https://blog.karlosky.pl
Osoby zainteresowane współpracą w zakresie SEO zapraszam na stronę www.topmaker.pl oraz https://pozycjonowanie-bialystok.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

książka fajna- Ferris ma swoich zwolenników i przeciwników. Pisząc tą książkę wydał ponad 200 000 $ na testy na sobie, przykładowo opracowując jakąś dietę czy trening codziennie mierzył wszystko co mógł w ciele pomierzyć w różnych laboratoriach. Co do diety się nie wypowiem bo nie stosowałem ani nie jestem dietetykiem jak Darq;) ale główne przesłanie książki najbardziej mi się podobało- uzyskiwanie maxymalnego efektu przy minimalnym nakładzie. Kilka ćwiczeń z niej podłapałem i ogólnie Ferrisa dobrze się czyta więc ja polecam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do diety się nie wypowiem bo nie stosowałem ani nie jestem dietetykiem jak Darq;)

Nie jestem dietetykiem ani nie mam nawet nic wspólnego z medycyną ;)

Poza tym moim zdaniem dietetycy w większości tkwią jeszcze w średniowieczu ze sporą ilością swoich poglądów oraz opierają się często na nieaktualnych lub źle przygotowanych badaniach. Tylko prawdziwi pasjonaci sportu są na bieżąco ale takich ciężko znaleźć a przede wszystkim zweryfikować bez własnej, specjalistycznej wiedzy.

Spędziłem nad tematem odchudzania ładnych kilkadziesiąt (o ile nie kilkaset) godzin więc coś tam liznąłem fachowej wiedzy ;)

Po prostu w ciągu ostatnich dwóch lat siedzący tryb życia sprawił, że przybyło mi w sumie około 15 kg. Dla mnie to już było za dużo i musiałem coś z tym zrobić. Nigdy nie wierzyłem w cuda - dla mnie wyznacznikiem była i jest zawsze nauka, medycyna, liczby - coś co można zmierzyć, udowodnić, porównać. Dlatego cały grudzień przygotowywałem się teoretycznie (lubię dokładnie wiedzieć co robię) a od drugiego tygodnia stycznia zmieniłem sposób odżywiania. Do końca marca, czyli w niecałe 3 miesiące zrzuciłem 10kg suchej wagi bez specjalnych ograniczeń i trudności. Nie liczę 2,5kg które spadły w ciągu pierwszych 5 dni bo to woda i glikogen. Spokojnie można byłoby chudnąć szybciej, ale ja jak widziałem po miesiącu że za szybko leci, to dołożyłem trochę kalorii aby zwolnić. Szybciej wcale nie znaczy lepiej ;)

Oczywiście wszystkie te efekty osiągnąłem bez jakiegokolwiek wysiłku fizycznego czy treningów. Czasem chciałem pobiegać, ale zawsze szkoda mi było kolan katować. Teraz już mogę, bo jestem lżejszy ;)

Co by się nie powiedziało, każdy musi pamiętać, że początkiem wszystkiego jest DIETA. Tutaj również w grę wchodzi bardzo prosta matematyka, biochemia i fizyka.

Kaloria jest jednostką energii.

Dżul jest jednostką pracy.

Energia zmagazynowana w jednej kalorii odpowiada niecałym 4,2 dżula pracy.

Rozumiejąc tę prostą zależność każdy wyraźnie widzi, że aby schudnąć, musi dostarczyć organizmowi mniej energii niż ten dziennie zużywa. Przy takim deficycie resztę energii organizm wyprodukuje ze zmagazynowanego tłuszczu. Tutaj nie ma miejsca na żadną magię, diety cud, kapuściane czy inne - każdy myślący człowiek jest w stanie ogarnąć i przeliczyć te proste liczby dochodząc do faktów.

Oczywiście jest jeszcze kilka innych zależności które należy spełnić, aby organizm mógł efektywnie spalać własny tłuszcz, ale to już jest kwestia dopięcia diety. Np trzeba codziennie dostarczyć 40-50g tłuszczu, najlepiej nienasyconych kwasów tłuszczowych (Omega 3,6). Bez tłuszczu z zewnątrz organizm nie będzie mógł spalić własnego tłuszczu - dla nas wygląda na paradoks, ale to po prostu chemia, w której składniki reakcji muszą się zgadzać ;)

A tak na marginesie to na własnym przykładzie mogę obalić tezę, jakoby spożywanie posiłków w godzinach wieczornych przyczyniało się do nadwagi. Ja od stycznia jem (i to sporo) tylko w godzinach 17-21 (czterogodzinne okienko żywieniowe). Od 21:00 do 17:00 kolejnego dnia tylko piję wodę, czy tam herbatę albo kawę. Jak widać można jeść wieczorem i chudnąć a przy tym czuć się świetnie ;) Tym sposobem można także "masować" całkowicie beztłuszczowo stosując trening siłowy ;)

Zdziwionym od razu odpowiadam - mam o wiele więcej energii niż wcześniej, kiedy jadłem jak większość. Poza tym poziom cukru ustabilizował się, poziom cholesterolu spadł (chociaż nigdy nie był przesadnie wysoki - oscylował wokół górnej granicy), ciśnienie mam od stycznia stale książkowe - 120/80 ;)

Jeśli kogoś interesują argumenty medyczne, to gdzieś w sieci są wyniki badań przeprowadzonych na kilku tysiącach osób. Konkretnie chodziło o muzułmanów w okresie ramadanu. Była to doskonała okazja, ponieważ przez cały rok odżywiają się w ciągu dnia a tylko w tym jednym miesiącu niczego nie jedzą od wschodu do zachodu słońca obżerając się nocą. Wyniki badań na tej kilkutysięcznej grupie nie wskazały na żadne związki między porą spożywania posiłków a zmniejszeniem/zwiększeniem metabolizmu oraz zmniejszeniem/zwiększeniem ilości tkanki tłuszczowej.

Nawiasem mówiąc, to badania przeprowadzone kilkanaście lat temu, z których wyciągnięto wniosek że wieczorne jedzenie sprzyja otyłości, zostały źle przygotowane stąd takie a nie inne wyniki. Zainteresowani na pewno znajdą więcej o tym w sieci.

Czyli finalnie nie jest ważna pora spożywania posiłków ale podaż kalorii w stosunku do zapotrzebowania.

Generalnie odchudzanie to temat rzeka i można byłoby mówić o tym godzinami ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też się nad tą książką zastanawiam, już od dłuższego czasu. Ale głównie pod kątem tricków jakie tam są opisane, wpływ i interakcje pomiędzy spożywanymi produktami (czyli chemia i biochemia). A i raczej nie ma co liczyć na "miesiąc wakacji na koszt służby zdrowia" jak to było w jednym z tych punktów w recenzji książki opisane ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie trzeba być ekspertem aby wiedzieć, że nie jest możliwe spalenie 10 kilogramów tłuszczu w ciągu 30 dni

Mój znajomy właśnie schudł 8 kg w ciągu 31 dni i 10kg też można zrobić.

Agencja SEO z Katowic Intoseo - Pozycjonowanie Katowice
Wynajem myjek przemysłowych i warsztatowych - www.myjki360.pl

Dywaniki samochodowe https://topdywaniki.pl/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mmr88:

Ale ile w tych 10kg będzie tłuszczu, ale ile np. utraconej wody? :>

No i jeszcze jedna kwestia: myślę, że 10kg z 150kg na 140kg, a schudnięcie 10kg przy masie np. 80kg to zupełnie inna bajka. ;)

Bokserzy potrafią w tydzień stracić 10kg robiąc wagę na dzień ważenia (między innymi właśnie odwadniając się), a następnego dnia często już ważą 8-10kg więcej.

Ja osobiście jestem przeciwnikiem radykalnych kroków, a w szczególności diet z bardzo dużym deficytem kalorycznym. Raczej jestem zwolennikiem rozsądnego, zdrowego odżywiania i sportowego stylu życia. Ludzie są coraz mniej sprawni fizycznie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mmr88:

Ale ile w tych 10kg będzie tłuszczu, ale ile np. utraconej wody? :>

Nie ważne. Da się? Da sie :D

Ale w miesiąc można na prawdę zrobić bardzo wiele. Deficyt kaloryczny przy racjonalnej diecie można osiągnąć treningami.

Agencja SEO z Katowic Intoseo - Pozycjonowanie Katowice
Wynajem myjek przemysłowych i warsztatowych - www.myjki360.pl

Dywaniki samochodowe https://topdywaniki.pl/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

coraz mniej sprawni fizycznie...

Dzięki konsolom do gier i komputerom nie czarujemy się, iż jest inaczej. Kiedyś ludzie bawili się w "chowanego", berka, grali w piłkę a teraz co najwyżej Fifa i koniec!! Nawet zawodowcy wolą Fifę po godzinach. Lenistwo na potęgę.

multikonto

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jeszcze jedna kwestia: myślę, że 10kg z 150kg na 140kg, a schudnięcie 10kg przy masie np. 80kg to zupełnie inna bajka. ;)

I o to tu właśnie chodzi - to że ktoś schudnie/przytyje 10kg/w miesiac jest jak najbardziej realne. Zakładając wagę 150kg to będzie mniej niż 10%/mc więc da się bez problemu - i to względnie bez skutków ubocznych.

Ale przytyć komuś kto waży 70kg z 10kg/w miesiąc to gwarantowane rozstępy + u niektórych niezłe otłuszczenie narządów(serducho + wątróbka :D.

Z założeń wyrzuciłem opcje gdzie ktoś jest chory np. pół roku i spadł ze swojej stalej wagi, wtedy oczywiście przyrost będzie mega szybki :D

SZUKASZ NAPRAWDĘ DOBRYCH I TANICH PROXY ?

Proxy w ilości 70 tys. wymieniane cyklicznie, stabilność anonimowość i nielimitowany transfer:

KLIKNIJ I KUP LUB PORÓWNAJ WSZYSTKIE RODZAJE PROXY

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale w miesiąc można na prawdę zrobić bardzo wiele. Deficyt kaloryczny przy racjonalnej diecie można osiągnąć treningami.

I tego jestem zwolennikiem. ;)

@secesjonista:

I jeszcze przygłupawi rodzice, którzy myślą, że robią dziecku dobrze załatwiając mu zwolnienie z W-F. I wielkie pretensje do nauczyciela, bo dziecko prawie umarło biegnąc na 400m.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności