Skocz do zawartości

Humor w księgarni


matsupix

Rekomendowane odpowiedzi

Do księgarni wpada bandyta,

zdesperowany wyciąga broń celując w sprzedawcę...

krzyczy: „To jest napad, nie ruszać się…”

Na to jeden z klientów stojący przy regale czytający książkę:

„A widać żebym wybierał się do konkurencji?”

źródło: https://forum.edu.pl/index.php?topic=550.0

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podratuje wątek

Wypowiedzi klientów:

- Czy macie tutaj może jakieś książki?

- Macie może listę wszystkich książek wydanych po polsku?

- Macie może listę książek, które już czytałem?

- Gdzie tu jest kasa? (Pytanie do sprzedawcy pod wielkim napisem KASA, stojącego przy kasie i trzymającego w ręku banknoty...)

- Szukam kodeksu drogowego. Dziecko musi mieć skąd powycinać znaki na plastykę...

- Do którego z kontaktów mogę podpiąć suszarkę do włosów?

- Byłem tutaj jakieś 3 tygodnie temu i widziałem taką książkę kucharską za 39,99 zł. Wie Pan która to?

- Potrzebuję kolorowe zdjęcie Washingtona! (Inni klienci pytali również o Kolumba, króla Artura, Mojżesza, a nawet Sokratesa...)

- Macie jakieś książki ze zdjęciami dinozaurów?

- Czy piwnica jest na pierwszym piętrze?

- Szukam spisu wykroczeń, które mógłbym popełnić, żeby wrócić do kicia jeszcze na kilka miechów...

- Mam cytat z książki, ale nie mam autora, ani tytułu. To była taka duża czerwona książka. Możecie ją dla mnie znaleźć?

- Przepraszam, szukam „Nigdy w życiu” Stephena Kinga. ("Nigdy w życiu" jest Grocholi)

Klientka: Szukam książki dla siostrzeńca. Ma 12 lat, bardzo interesuje się komputerami i chcę mu dać książkę, która pomoże mu zdać na studia informatyczne.

Sprzedawca: Obawiam się, że do tego czasu technika może pójść naprzód i trudno będzie znaleźć dziś taką pozycję...

Klientka: (obrażona) Więc nie macie nic takiego? I wy się nazywacie księgarnią? Phi!

Klient: Macie może globus?

Sprzedawca: Tak. Jest tutaj wystawiony na stole...

Klient: (kręcąc głową) Nie... za mały... A nie macie takiego w oryginalnej wielkości?

Sprzedawca: (pauza) Tak, ale obawiam się, że w tym momencie jest już zajęty...

Klient do sprzedawczyni:

- Proszę pani mam pytanie, ale pewnie się będzie pani z niego śmiała...

- Ależ skąd! Czemu?

- Bo ja szukam jednej książki, ale nie znam autora, ani tytułu, ani nie wiem jak wygląda, nie wiem o czym jest...

- (lekkie załamanie) To faktycznie pewnie będzie problem...

- Znam tylko pierwsze zdanie tej książki...

- ???

- "Jestem nudziarą" (Monika Szwaja „Jestem nudziarą”)

Gościu wchodzi do księgarni i pyta się czy mamy taką a taką książkę, tylko że niestety nie pamięta tytułu ani autora. Ja w przypływie dobroci próbuję kolesia naprowadzić na trop pytaniami bardzo błyskotliwymi - w stylu - o czym ta książka jest, z jakiej dziedziny, może coś o treści... Gościu za to wypala, że zna tylko okładkę, na której jest stroskana twarz mężczyzny pamięta jeszcze, że to cuś z psychologii. No więc podchodzę do regału z psychologią i wodzę smętnymi oczami po półkach, nic nie znalazłem - no to idę po kolegów i koleżanki. Na poszukiwaniach mija jakieś 15 min, ale żadnego rezultatu. NAGLE klient z okrzykiem radości dopada do mnie i mówi, że już znalazł tą książkę. Gdy widzę okładkę, którą tak dobrze opisał mi koleś to robi mi się słabo... na okładce jest zdjęcie gołego tyłka jakiejś kobiety...

- Czy macie w sprzedaży same okładki książek?

Klientka: Czy mają państwo książki Manueli Gretkowskiej?

Ola: Oczywiście, bardzo proszę, to jest najnowsza powieść, ale czytałam recenzje i szczerze mówiąc to chyba nic ciekawego. W ogóle Gretkowska bardzo się pogorszyła ostatnio...Coraz głupsze te powieści...

Klientka: No nie mogę się z panią zgodzić, bo to moja siostra...

Przypadek „Z archiwum X”. Po sklepie krążyła pewna kobieta, z walkmanem na uszach i pytała klientów (nie obsługę, tylko klientów): jaki był pseudonim Gombrowicza i kto zabił księżniczkę Burgundzką? W końcu jedna sprzedawczyni się zlitowała i zaczęła sprawdzać Gombrowicza w necie. Znalezienie odpowiedzi nie było łatwe (20 minut), ale się udało (o księżniczce ani słowa). Po czym zmęczona poszukiwaniami odpowiedziała Pani. Zadowolona Pani z walkmanem opuściła sklep. Do zaskoczonej i zmieszanej sytuacją dziewczyny podszedł klient i spytał:

- Przepraszam najmocniej, gdzie znajdę informacje na temat grzyba tybetańskiego?

Dziewczyna do dziś uważa, że to MUSIAŁA być ukryta kamera...

Zdenerwowany klient podchodzi do kasy z książką w ręku:

- Wy chyba oszaleliście! 50 złotych za książkę?! To normalnie złodziejstwo jest!

- Tak rozumiem Pana, ale to jest cena nadrukowana na okładce... to w drukarni... – sprzedawca próbuje ułagodzić klienta.

Jeszcze bardziej wściekły klient:

- Ch*j mnie to obchodzi, że w drukarni!

Klient: Szukam książek na temat budowy boisk piłkarskich?

Sprzedawca: To bardzo specjalistyczne zagadnienie. Obawiam się, że nie będziemy mieli takiej pozycji...

Klient: To gdzie może być księgarnia z książkami o boiskach piłkarskich?

- Szukam książki pt.: „Martyna umiera”. (Paulo Coelho „Weronika postanawia umrzeć”)

Do kasy podchodzi starsza Pani i wyjmuje kartę płatniczą. Taką nową, całą srebrną...

Sprzedawca: Nie mogę przyjąć Pani karty, bo jest niepodpisana. Proszę ją podpisać...

Klientka: Dobrze, ale wie pan. Ta karta jest taka dziadowska – co podpiszę to się ściera. Już ze 3 razy ją podpisywałam...

Sprzedawca: Mimo to, poproszę o podpisanie.

I klientka podpisała jeszcze raz - pasek magnetyczny...

W alejce stoi klient trzymający w ręku książkę Orwella „Folwark zwierzęcy”:

Klient: Proszę Pana, czy to jest TA książka...

Sprzedawca: No... taaaaak...

Klient: Ale czy to jest TA książka na podstawie, której zrobili kreskówkę ze zwierzętami...

Sprzedawca: Tak proszę Pana. To jest TA książka.

Klient: Dzień dobry. Zastałem Gombrowicza?

Do kasy podchodzi Pani z dzieckiem. Pani płaci za książeczkę dziewczynki.

Kasjer: (do dziewczynki) Fajnie jest, jak mama wszystko kupuje, prawda?

Kobieta: (nagle ożywiona z iskierkami w oczach) Babcia, ja jestem babcią. Ale tak bardzo, bardzo Panu dziekuję...

Klient: Czy jest ten gnój tego Kuczoka?

Klient: Proszę Pana, potrzebuję taką książkę, żeby w środku były mapy.

Sprzedawca: Chce Pan atlas, tak?

Klient: Nie! Chcę taką książkę, żeby w środku były mapy!

Sprzedawca: Eee...

Klient: Nie rozumie Pan?

Sprzedawca: Obawiam się, że nie...

(zdenerwowany klient idzie do półki i podaje sprzedawcy atlas świata)

Klient: O! Chcę taką książkę, tylko żeby w środku była Europa...

Sprzedawca: Ale to jest właśnie atlas...

Klient: (z oburzeniem i irytacją) Proszę Pana, ja nie znam fachowej nazwy!

Klientka: Czy macie może już książki noblistki?

Sprzedawca: Niestety nie. Nakład wyczerpał się już bardzo dawno temu, ale wydawnictwo obiecało w ciągu dwóch tygodni zrobić dodruk...

Klientka (oburzona, małpując sprzedawcę) Świetnie. Dodruk. A tu imieniny są i co ja mam na prezent kupić? To wszystko jest takie niepoważne!

Jeszcze tego samego dnia sprzedawca posłał mejla do komisji przyznającej Noble, żeby informowali ludzi przynajmniej z miesiąc wcześniej kto ma być noblistą!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności