Skocz do zawartości

PKB


spookypld

Rekomendowane odpowiedzi

Tak się zastanawiam, czy na PiO jest ktoś, kogo interesuje Ekonomia. Czy czytacie na ten temat czy raczej uznajecie, że nie macie wpływu na ekonomię kraju?

Dziś GUS opublikował dane za I kw. 2009 roku. PKB w skali roku wzrosło o 0,8 proc., co jest wynikiem nieco słabszym od przewidywań rynkowych. Analitycy liczyli na jednoprocentowy wzrost.

Ja czytam, bo jak słyszę o kryzysie, to się dziwię, gdzie tu kryzys? W końcu mamy kryzys czy nie?

I jeszcze jedna rzecz do przeanalizowania. Takie chwytliwe tytuły jak np. ten z dzisiejszego money.pl Wystarczyło troszkę poszukać i zamiast utwierdzania się w przekonaniu, że żyjemy w kraju-młodym tygrysie Europy utwierdziłem się w przekonaniu, że nadal to jest kartoflisko a nie kraj. https://www.globalpropertyguide.com/Europe/.../gdp-per-capita

Wszędzie trąbią, że Litwa zanotowała 15% spadek PBK. Cóż z tego, jeśli nadal to więcej niż nasz PKB / mieszkańca? Tak naprawdę jesteśmy na poziomie Meksyku, Argentyny i Maroko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) Kryzys jest, ale nie każdy go odczuwa. Ogromne spadki na giełdach były faktem, więc każdy makler potwierdzi zjawisko kryzysu. Importerzy również, bo złotówka w stosunku do Euro się osłabła i sprowadzanie produktów zza granicy stało się mniej opłacalne, a miejscami w ogóle nieopłacalne. Zamknięto wiele zakładów produkcyjnych bo zaczęło brakować zleceń. Webmasterzy na pewno nie odczuwają tego jak niektóre grupy zawodowe.

2) Tygrysem Europy może nie jesteśmy, ale w porównaniu z Niemcami czy Francją, mamy całkiem dobrze rozwijającą się gospodarkę. Wyniki można by poprawić ułatwiając życie przedsiębiorcom i zagranicznym inwestorom. Jedni i drudzy mają w Polsce poprzez niekorzystne albo po prostu zagmatwane przepisy ciężko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz rynek to sporo naczyń połączonych, jak zaczną padać na zachodzi to i do nas dojdzie ale trochę puźniej, bo troche tutaj firm zyje tylko z tego co sprzeda za granice. Zeby zobaczyć kryzys wyraźnie trzeba też udać sie w takie miejsce gdzie go widać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kryzys tak na dobra sprawę dopiero do Polski przyjdzie. Wzrost o 0,8 proc. nie jest niespodzianką i wcale nie daje powodu do hurra optymizmu. O tym, że tak będzie mówił m.in. E. Pytlarczyk, gł. analityk z BRE - jeden z lepszych analityków makro w Polsce. Teraz czeka nas seria gorszych wiadomości. Wynika to z analizy poszczególnych składowych PKB. Wzrósł on dzięki konsumpcji (na kredyt?). Gorzej wyglądają inwestycje, poziom zapasów, eksport netto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, nawet nie chcę tutaj pisać, ale ponieważ widzę że ciekawa dyskusja ma szansę zacząć się toczyć, to może sprostuję kilka rzeczy.

Po pierwsze czytałem aktualne prognozy i wychodzi, że Polska zakończy rok z dodatnim wynikiem wzrostu PKB (rzędu 0,5-1% ze wskazaniem na 0.5%). Przeczy temu Komitet Europejski, który uważa, że wynik ten wynisie -1.7%. Moim zdaniem jest szansa nawet na ponad 1%. Ale to takie moje prywatne zdanie.

Po drugie zależy jak popatrzysz na kryzys w ujęciu rocznym czym kwartalnym? Dziś na Onecie pisali, że w wakacje może nas dotknąć recesja.

Po trzecie to uważam, że najgorszy cios w tym roku przyszedł na początku roku. Dokładnie nie umiem tego przedstawić, ale powiązania bankowe naszego kraju kosztowały nas kupę kasy.

Po czwarte to rzeczywiście niezbyt optymistycznie to wygląda. Patrząc na zachodnie kraje, z którymi przecież łączy nas większość eksportu, a szczególnie na Niemcy, które bodajże mają prawie 7% recesję, to rzeczywiście nie wygląda to optymitycznie. Ale zwróć uwagę, że nadal u nas siła robocza jest tańsza n-krotnie niż na zachodzie. Patrz na Chiny. Oni przecież także handlują z tym samym zachodem co my, i to dzięki temu wzrost roczny ich PKB wynosi 10%. Moim zdaniem to dynamiczny rozwój krajów azjatyckich jest dla nas większym zagrożeniem niż tak naprawdę recesja. Przykład z życia wzięty: informatyka. W Indiach lepiej znają angielski niż w Polsce i pracują za mniejsze pieniądze. Nie powiem czy lepiej czy gorzej, ale pracują. Czy to nie jest zagrożenie dla kogoś, kto chce być freelancerem dla zachodu?

Nie chcę się tu sprzeczać. Zakładając temat myślałem raczej nad tym, że nawet przy wzroście PKB jesteśmy zaściankiem Europy i nie ma co popadać w samouwielbienie. Z drugiej strony to uważam, że takie dywagacje na ten temat są niepotrzebne, bo w sumie lepiej się wziąć za robotę niż pisać o wzrostach i się nimi zachwycać (tym bardziej, że nie ma czym).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak to mówią w przyrodzie nic nie ginie :) wszystko ma podkładkę , problem w tym że swego czasu zaczęto tworzyć wirtalne pięniądze bez pokrycia całą machina działa super do dnia gdy ktoś che sobie je wybrać

polecam ten filmik może i śmieszny ale ..... :)

Marketing internetowy dla firm

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Importerzy również, bo złotówka w stosunku do Euro się osłabła i sprowadzanie produktów zza granicy stało się mniej opłacalne, a miejscami w ogóle nieopłacalne. Zamknięto wiele zakładów produkcyjnych bo zaczęło brakować zleceń.

Nie wiem jak to jest w teorii, ale ja na przykład wiem ze w praktyce osłabienie złotego mi znacznie poprawił sprzedaż nawet 2 krotnie. Słyszałem ze takie osłabienie nagle spowodowało to ze Niemcy przypomnieli sobie o zakupach przygranicznych. do tej grupy dołączyli również Słowacy.

Po drugie zależy jak popatrzysz na kryzys w ujęciu rocznym czym kwartalnym? Dziś na Onecie pisali, że w wakacje może nas dotknąć recesja.

Ten kryzys jest ja Yeti. Wszyscy słyszeli, wszyscy mówią, a nikt nie widział.

Miał być na wiosnę, potem późną wiosna, teraz latem,a ja myślę ze się u nas to rozejdzie po kościach. :)

Mam takie pytanie czy macie jakiś znajomych co związku z kryzysem zostali zwolnieni.

Ja mam jednego zwolniono go w Hiszpanii, ale z tego powodu nie płacze za bardzo bo ma zasiłek dla bezrobotnych (paro) i siedzi w domu w Polsce za jedyne 1200 euro. Tak biedak jeszcze będzie musiał się męczyć 8 miesięcy później na 6 mc mu obniża do 900 euro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) Kryzys jest, ale nie każdy go odczuwa. Ogromne spadki na giełdach były faktem, więc każdy makler potwierdzi zjawisko kryzysu.

I to jest właśnie cały ten kryzys. Po za powyższą spolecznością nikt nie zauważa kryzysu.

Nikt nie zauważa kryzysu dopóki nie zacznie mu brakować na spłatę rat kredytu albo nie zwolnią go z pracy.

Tak naprawdę kryzys odczuwają wszyscy po trochu - bo wszyscy za niego płacą - chociażby w postaci inflacji, która musi być naturalną konsekwencją obecnego zadłużania się na potęgę. Oczywiście nie musisz być inwestorem giełdowym żeby stracić na kryzysie - wystarczy sprawdzic wartość jednostki swojego ofe, albo wymienić nasze plnki na euro i okaże się że straciły ostatnio 40% wartości. :)

Ale przyznaję, kryzys to trochę nadużywane słowo. W gospodarce funkcjonuje coś takiego jak cykle koniunkturalne, w skrócie jest czas gdy się rozwijamy i czas gdy oddajemy trochę z poprzedniego wzrostu, wszystko w granicach normy. Chwilowa, umiarkowana recesja czy deflacja to nic strasznego, o ile cały system jest zdrowy. Natomiast dzisiaj ważny jest tylko ciągły wzrost, bez względu na koszty, a krótkotrwały epizod deflacyjny traktowany jest równie panicznie co koniec świata. :) Recesja stała się powodem do pompowania w system olbrzymich gór gotówki, byleby go tylko doraźnie rozruszać. Z góry można przewidzieć rezultat - poza krótkotrwałym ożywieniem nic to nie da, a długoterminowo mamy zwiększenie i tak już gigantycznych długów i prawie pewną inflację.

Polska na tle europy wygląda w tym wszystkim dosyć dobrze. W przeciwieństwie to większości nowych tygrysów europy nie poddaliśmy się tak bardzo kredytowej orgii. Nie rozwijaliśmy się w dwucyfrowym tempie, ale dzięki temu teraz przy pogorszeniu koniunktury nie spadamy tak gwałtownie. I teraz porównanie...

utwierdziłem się w przekonaniu, że nadal to jest kartoflisko a nie kraj. https://www.globalpropertyguide.com/Europe/.../gdp-per-capita

Dług zagraniczny per capita:

https://www.adamduda.pl/wp-content/uploads/...-per-capita.png

Dziwnym trafem czołówka tego rankingu w większości pokrywa się z poprzednim. Czy to nie znaczy czasem że ten cały dobrobyt był na kredyt? :)

To nie jest sztuka żeby zadłużyć się "po uszy" i przy okazji wykreować chwilową iluzję dobrobytu. Rekordowy wzrost na kredyt nie jest zdrowy. Ten kredyt kiedyś będzie trzeba spłacać.

Sytuacja trochę jak z Gierkiem. W kraju był dobrobyt, wszystko się rozwijało... Ale gdy przyszło spłacać zadłużenie doprowadziło to kraj do gigantycznej zapaści.

W tym świetle obecna polityka Polski wydaje się słuszna. Nie myślałem że będę kiedyś chwalił rząd czy premiera, ale to jest najbardziej rozsądne co można teraz robić - nie sensu nadmiernie się zadłużać, skoro widać że i tak te wszystkie programy stymulacyjne na niewiele się zdadzą. Zamiast kontunować to co naprawdę doprowadziło do kryzysu - czyli szastanie pieniędzmi na prawo i lewo, warto ciąć wydatki i zacząć oszczędzać. Zamiast pompować ogromne pieniądze w nierentowne banki czy stocznie, warto pozwolić by ta sytuacja rozwiązała się sama, czyt. żeby zadziałał tzw. wolny rynek.

Nie wiem jak to jest w teorii, ale ja na przykład wiem ze w praktyce osłabienie złotego mi znacznie poprawił sprzedaż nawet 2 krotnie. Słyszałem ze takie osłabienie nagle spowodowało to ze Niemcy przypomnieli sobie o zakupach przygranicznych. do tej grupy dołączyli również Słowacy.

Dla innych osłabienie złotówki było korzystne, dla innych wręcz przeciwnie. Niemcy mogą kupować u nas taniej, ale my za wszystkie towary czy surowce zakupione za granicą musimy płacić drożej. Bilans wychodzi więc w przybliżeniu na zero.

A takie gwałtowne ruchy waluty - 40% w dwa czy trzy miesiące nie są korzystne, a wręcz zabójcze - zobacz ile firm "wykończyły" opcje walutowe.

zrób to jeszcze raz pożegnasz się z forum...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) Kryzys jest, ale nie każdy go odczuwa. Ogromne spadki na giełdach były faktem, więc każdy makler potwierdzi zjawisko kryzysu.

Do spadków na giełdzie nie potrzebujesz "kryzysu". Zwykła korekta wcześniej napompowanego balonu. Zły przykład.

Importerzy również, bo złotówka w stosunku do Euro się osłabła i sprowadzanie produktów zza granicy stało się mniej opłacalne, a miejscami w ogóle nieopłacalne.

Akurat złotówka ma ten sam problem co giełda. Wszystko co nadmuchasz, to później możesz przebić i spuścić z tego powietrze. A złotówka to raj dla spekulantów. Najbardziej płynna waluta w regionie. Załadujesz się w krótkie pozycje, a jak zacznie rosnąć to możesz szybko z tego wyjść, zrealizować małą stratę i zapomnieć.

Zamknięto wiele zakładów produkcyjnych bo zaczęło brakować zleceń.

To ciekawe wnioskowanie, że przy drożejących produktach importowanych i coraz tańszym eksporcie zaczyna być problematycznie. Problemy to może mieć branża odzieżowa, która szyje w Chinach, za dolary, wynajmuje powierzchnie za Euro, które drożały, a sprzedaje za złotówki. To są sytuacje ciężkie - co widać. Ale jak produkujesz w PL, to mimo spadku ogólnego popytu, okazuje się, że ilość zamówień eksportowych jest niższa, ale ilość zamówień przeliczona na Euro już tak drastycznie niższa nie jest. Czyli przychody pozostają na bardzo podobnym poziomie.

2) Tygrysem Europy może nie jesteśmy, ale w porównaniu z Niemcami czy Francją, mamy całkiem dobrze rozwijającą się

gospodarkę.

Jak można porównywać takie gospodarki?! My jesteśmy stabilniejszym przykładem emerging market - czyli jeden koszyk z Meksykiem, Argentyną, Estonią itp. No niestety do Chin, czy Brazylii do nam bardzo daleko...

Wyniki można by poprawić ułatwiając życie przedsiębiorcom i zagranicznym inwestorom. Jedni i drudzy mają w Polsce poprzez niekorzystne albo po prostu zagmatwane przepisy ciężko.

Może w tym miejscu masz rację, nie znam takich statystyk. Teoretycznie długo się u nas otwiera firmę i przepisy nie są jakieś super przejrzyste. Natomiast kadra jest tania i dobra. No i lokalizacja jest o niebo lepsza niż Daleki Wschód... Tak źle naprawdę nie jest.

Natomiast nieduża, względnie, ilość inwestycji zagranicznych spowodowała, że mamy +0,8, a nie -2,5. Łotwa, Litwa i Estonia popłynęły na przyrównaniu kursów do Euro. Wszystko fajnie, dopóki spekulacja na walutach się nie zaczęła, na którą ich nie było stać. Ponadto sporo firm zagranicznych postanowiło ciąć koszty i pozamykały różnego rodzaju zakłady/biura zagraniczne. Efekt jest jaki jest.

Polska w swoim zacofaniu (to jak widać może być zaleta) stała się gospodarką solidną. Mamy wzrost. Trzeba wrócić do tego tematu w styczniu 2010 i sprawdzić. Moim zdaniem niestety lepiej nie będzie. O ile II kwartał będzie, moim zdaniem, miał jeszcze wyższy wzrost PKB, o tyle III i IV będzie już zjebka... :)

Tak naprawdę najgorsze przed nami. Kryzys jest przypudrowany. Podatnicy w USA i UE zapłacili za bankierów. Widać światełko w tunelu. Indeksy rosną (albo wzrosły...). Wszystko fajnie. Problem jest taki, że z szaf i tak wali stęchlizną. W końcu trzeba będzie te szafy otworzyć i odważyć się na poważne porządki. Za 3-5-10 lat... A wtedy będzie naprawdę kryzys. Teraz dostajemy tanią i delikatną lekcję - jak to wygląda. W przyszłości będzie masakra.

Teoretycznie upadło wiele banków na świecie. Praktycznie - dużo za mało... A one w końcu poupadają...

PS. Fajnie by było, jakbym mógł przeczytać swojego posta za 10 lat. Zobaczymy ile z moich pesymistycznych wizji się sprawdzi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dług zagraniczny per capita:

https://www.adamduda.pl/wp-content/uploads/...-per-capita.png

Dziwnym trafem czołówka tego rankingu w większości pokrywa się z poprzednim. Czy to nie znaczy czasem że ten cały dobrobyt był na kredyt? :) [...]

Pytanie tylko, czy dlug per capita jest w ujęciu rocznym, bo ja sądzę, że... nie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszędzie trąbią, że Litwa zanotowała 15% spadek PBK. Cóż z tego, jeśli nadal to więcej niż nasz PKB / mieszkańca?

gdyby pójść tym tokiem rozumowania to nie mielibyśmy się z czego cieszyć już do końca świata, bo zawsze sie znajdzie ktps lepszy. IMO fakt że za pierwszy kwartał mamy jedne z najlepszych wyników w europie i na świecie to jednak powód do zadowolenia, bo oznacza że dystans do lepszych względnie szybko się skraca.

nawet przy wzroście PKB jesteśmy zaściankiem Europy i nie ma co popadać w samouwielbienie.

to takie typowo polskie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest kryzys czy go nie ma? Podam prosty przykład, wnioski wyciągnijcie sami.

Rok temu u mnie w robocie szukali osoby do pracy do działu administracji/księgowowści. W ciągu tygodnia przyszło około 50 CV.

W tym roku poszło ogłoszenie (takie samo) w poniedziałek rano. Do 16 tego samego dnia było ponad 600 CV.

dymna.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest kryzys czy go nie ma? Podam prosty przykład, wnioski wyciągnijcie sami.

Rok temu u mnie w robocie szukali osoby do pracy do działu administracji/księgowowści. W ciągu tygodnia przyszło około 50 CV.

W tym roku poszło ogłoszenie (takie samo) w poniedziałek rano. Do 16 tego samego dnia było ponad 600 CV.

akurat na kierunkach ekonomicznych kształcą ludzi, którzy nie mają pracy, bo nie ma pracy na tych stanowiskach. Bezrobocie to nie tylko ludzie bez zawodu, ale także zawody bez zapotrzebowania.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności