Gorący temat - ubezpieczenia

[intruder2600]

Anarchista, nie anarchista - tu trzeba dzialac

Moj sasiad - z siasiedniego bloku (nie znam osobiscie) mial Honde Civic, tej nocy ok 3 nad ranem powybijali mu wszystki szyby, wrzucili do srodka butelke z benzyna (tzw. koktajl molotowa) i podpalili Skutki sa oczywiste - tyle szczescia ze nie wybuchlo

Pomijam to ze mieszkam w dzielnicy zwanej slamsami, pomijam ze przestepcy pozostana bezkarni (moje auto tez ucierpialo nie raz dopuki nie zaczalem parkowac na strzezonym) ale chodzi mi o cos innego:

W naszym pieknym kraju nie da sie ubezpieczyc auta powyzej 10 roku od wlaman, kradziezy itp (autocasco). Latwo sie domyslec ze to zmowa ubezpieczalni z producentami samochodów majaca na celu:

1. Utrudnic zycie przecietnemu polakowi ktorego nie stac na nowe auto

2. Ulatwic zycie zlodziejom zeby mogli krasc, porywac auta dla okupu itp

Ogólnie paranoja

Teraz sie zastanawiam nad taka rzecza - czy rzad ma jakis wplyw na ubezpieczalnie ? Zbierajac 10 tys podpisow (kazdy chetnie podpisze) moznaby sprubowac wymusic poprzez rzad na ubezpieczalniach zeby dzialy normalnie - bo przepisy sa chore.

Oczywiscie mysle tu akcji typu "Kretyn" tyle ze na fraze "ubezpieczenia" albo cos w tym stylu gdzie pojawialaby sie informacja odnosnie pomyslu i mozliwosci zlozenia podpisu,

co sadzicie ?

[zero3]

W naszym pieknym kraju nie da sie ubezpieczyc auta powyzej 10 roku od wlaman, kradziezy itp (autocasco).

wyjścia widzę takie:

- pojazd zabytkowy - jeśli Twoja bryka jest dość stara to zrób z niej zabytek i ubezpieczą

- dzieło sztuki - przecież dzieła sztuki ubezpiecza się od kradzieży, zniszczenia itp - pomaluj go w kwiatki i będzie git